To oświadczenie należy potraktować poważnie: w przyszłości za dostawy rosyjskiego gazu na Zachód jego odbiorcy mają płacić w rublach. Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił to w wystąpieniu telewizyjnym. Zapewnił, że Rosja będzie nadal realizować swoje zobowiązania w zakresie dostaw. Dla przykładu - w czwartek Gazprom wysłał 104 mln metrów sześciennych gazu rurociągami przebiegającymi przez Ukrainę do jego nabywców w Europie. Niemcy zaniepokojone Rząd niemiecki czuje się zaniepokojony. - Zapowiedź płacenia w rublach jest przede wszystkim złamaniem umowy - powiedział minister gospodarki Robert Habeck. Putin polecił swojemu rządowi i Bankowi Centralnemu w Moskwie, aby w ciągu tygodnia ustalili szczegóły zmiany metody płatności. Rosyjski państwowy koncern gazowy Gazprom ma poczynić przygotowania, by wprowadzić odpowiednie zmiany w kontraktach na dostawy gazu. - Pośrednio jest to być może odpowiedź na rządowe oświadczenie kanclerza Olafa Scholza, który powiedział, że Niemcy nie chcą zmieniać zasad dostaw gazu, ponieważ mogłoby to okazać się dla nich za drogie - wyjaśnił w rozmowie z DW Jens Suedekum, profesor w Instytucie Ekonomii na Uniwersytecie w Duesseldorfie. Jens Suedekum jest także członkiem Naukowej Rady Doradczej przy Ministerstwie Gospodarki. - Putin odpowiada na to teraz mówiąc: "Dobrze, możecie mieć gaz, ale tylko na moich warunkach" - dodaje. Wyraźne naruszenie zawartych umów Wielu ekspertów podchodzi krytycznie do taktyki przyjętej teraz przez Putina. - Umowy są zawierane między dwiema stronami i z reguły są denominowane w dolarach lub euro. Jeśli więc jedna strona samozwańczo oświadcza: "Nie, teraz będziecie płacili w tej walucie", nie jest to żadna umowa - powiedział agencji Reutera Tim Harcourt, ekonomista z Uniwersytetu Technicznego w Sydney. Michail Krutichin jest założycielem i głównym analitykiem niezależnej firmy konsultingowej RusEnergy Moscow. W rozmowie z DW uznał zmianę taktyki przez Putina za "rodzaj propagandy skierowanej na użytek wewnętrzny". Niemcy i inne kraje zachodnie odrzuciły żądania Kremla, uznając ją za naruszenie zawartych umów, z czym Krutichin się zgadza. Co do motywów, jakimi mógł się kierować Putin, Krutichin przypuszcza, że: "Być może myśli, że klienci Gazpromu muszą robić interesy z rosyjskimi bankami, które są teraz objęte sankcjami. Taka wymuszona transakcja mogłaby przyczynić się zarówno do wsparcia tych banków, jak i słabnącego rubla rosyjskiego". Analityk RusEnergy Moscow ostrzega jednak, że ten plan może się nie powieść, ponieważ może doprowadzić do chaosu na rynku gazu. - I bardzo trudno będzie zrozumieć, jaka jest rzeczywista cena rosyjskiego gazu w danej chwili - mówi. Z punktu widzenia Moskwy środek ten ma dotyczyć państw "nieprzyjaznych", czyli takich, które nałożyły sankcje na firmy lub osoby prywatne w Rosji. Należą do nich między innymi: kraje członkowskie UE z Niemcami, USA, Kanada, Wielka Brytania, Japonia, Norwegia, Singapur, Korea Południowa jak również, być może także, Szwajcaria. Rubel finansuje wojnę. "Sprytne posunięcie" Powodem takiego posunięcia może być także to, że wskutek zachodnich sankcji gospodarczych Rosja i jej prezydent mają kłopoty z operowaniem w takich walutach jak dolar czy euro. - Oczywiście, Rosja może nadal próbować wymieniać dewizy z innymi krajami, takimi jak Indie oraz Chiny. Ale na Zachodzie nie może z tym obecnie nic zrobić - powiedział w rozmowie z DW główny ekonomista banku ING Carsten Brzeski. - Putin potrzebuje rubli; musi finansować wojnę z Ukrainą rublami, więc z jego punktu widzenia jest to bardzo sprytne posunięcie - dodał ekspert. Poza tym przejście w płatnościach za gaz na ruble miałoby jeszcze inne konsekwencje i korzyści dla Rosji. Rubel zostałby w ten sposób wzmocniony, a rosyjski Bank Centralny ponownie otrzymałby wsparcie, ponieważ w tej chwili, wskutek zachodnich sankcji, został praktycznie odcięty od międzynarodowych rynków kapitałowych. - Teraz Putin przywróciłby mu centralną pozycję, ponieważ odbiorcy rosyjskiego gazu musieliby skorzystać z jego usług, aby móc w ogóle zapłacić za gaz - mówi Jens Suedekum. Wynika to z tego, że płatności za dostawy gazu to duże kwoty, których nie da się łatwo pozyskać na rynkach walutowych, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Nabywcy rosyjskiego gazu musieliby wówczas wymienić dewizy na ruble w rosyjskim Banku Centralnym. To jednak osłabiłoby sankcje przeciwko niemu. Dostawcy energii, tacy jak austriacka grupa OMV, już zapowiedzieli, że nadal będą płacić za rosyjski gaz w euro i na razie nie przestawią się na ruble. - Nie pozwoliłbym sobie na coś takiego - powiedział w środę (23.03.2022) Alfred Stern, prezes OMV, w wywiadzie dla stacji telewizyjnej Puls 24. Jak podkreślił, zgodnie z umową rachunki muszą być płacone w euro. Zatrzymanie spadku wartości rubla Mimo to samo oświadczenie Putina wystarczyło, by wesprzeć rubla. Wzrost jego kursu zaczął się późnym popołudniem w środę po telewizyjnym wystąpieniu rosyjskiego prezydenta i utrzymuje się w czwartek, ponieważ wywołało zwiększony popyt na ruble. Po rozpoczęciu wojny Rosji z Ukraina i nałożeniu na Rosję sankcji gospodarczych przez Zachód, kurs rubla załamał się i rosyjski Bank Centralny podniósł główną stopę procentową do 20 proc., aby powstrzymać dewaluację waluty narodowej. Zobacz także: Gaz za ruble - rewolucja czy burza w szklance wody? Rząd rosyjski jednocześnie sygnalizuje tym krokiem, że może obejść się bez bieżących wpływów ze sprzedaży gazu w dolarach i euro, jak również jest w stanie spłacać odsetki i zadłużenie w odpowiednich walutach obcych. Tymczasem jeszcze kilka dni temu pojawiły się spekulacje o możliwym niewywiązaniu się Rosji z jej zobowiązań w tym zakresie. I wreszcie, zapowiedź Putina stawia przede wszystkim Berlin i Brukselę w trudnym położeniu. Bojkot rosyjskich dostaw energii spowodowałby, że już i tak wysokie ceny energii stałyby się jeszcze wyższe. Dlatego rządy państw unijnych, na przykład niemiecki i francuski, już teraz podejmują środki zaradcze w postaci ogromnej pomocy finansowej, aby odciążyć obywateli i przedsiębiorstwa. Z drugiej strony zależność państw UE od rosyjskiego gazu jest nadal bardzo duża. Niemieckie stowarzyszenie przemysłu energetycznego i wodnego BDEW ostrzega przed pogorszeniem się sytuacji w zakresie zaopatrzenia w gaz w Niemczech. - BDEW wzywa rząd federalny do ogłoszenia wstępnego alertu w krajowym planie awaryjnym dotyczącym gazu - powiedziała w czwartek przewodnicząca zarządu BDEW Kerstin Andreae. Wspomniany przez nią plan awaryjny ustala, komu i kiedy zostanie odcięty gaz w przypadku wystąpienia jego niedoborów i przerw w dostawach. Redakcja Polska Deutsche Welle/ Mischa Erhardt