- Chcemy ułatwić zadanie władzom miasta Gdańska. Przygotowaliśmy bardzo zręcznie podarunek na Kreml do Putlera, do Putina, do zabójcy który kontynuuje dzieło swoich przodków, patronów politycznych, tych, którzy mordowali Polaków, tych którzy wmawiali nam, że wyzwalali Gdańsk, a tak naprawdę przywożąc nam kolejny terror na długie lata do Polski - mówiła organizatorka akcji prezes fundacji "Łączy Nas Polska" Natalia Nitek-Płażyńska. Wniosek w sprawie likwidacji czołgu został wysłany do przewodniczącej Rady Miasta Gdańska. - Chcemy pozbyć się tego złomu, tego pomnika czerwonej zarazy, bo nie godzi się, żeby państwo godne, wolne i suwerenne przy swoich głównych ulicach trzymało coś, co upamiętnia zbrodnie na ludności Gdańska - mówiła. "Symbol moskiewskiej buty" Zdaniem organizatorów protestu "symbol moskiewskiej buty należy natychmiast usunąć z naszego kraju". "Ukraińcy nie walczą i nie umierają za jakieś abstrakcyjne wartości. Oni walczą i umierają za swoją Ojczyznę, za swoją flagę, idą w bój niosąc swoje godło. Rosjanie chcą ukraińskie symbole podeptać a następnie narzucić swoje" - uzasadniali akcję działacze Fundacji. Na miejscu było kilka radiowozów policji, ale funkcjonariusze jedynie rutynowo wylegitymowali uczestników happeningu.