W rozmowie z "The Guardian" wojskowy podkreślił, że przerwanie sił rosyjskich na jej pierwszej linii było wyjątkowo trudne ze względu na włożone w nią przygotowanie. Rosyjscy żołnierze poświęcili blisko 60 procent swoich zasobów właśnie na tzw. linii Surowikina. Zdaniem dowódcy oddziały Sił Zbrojnych Ukrainy w tym momencie znajdują się pomiędzy pierwszą a drugą linią obrony. - W centrum ofensywy kończymy niszczenie jednostek wroga, które osłaniają wycofanie wojsk rosyjskich za drugą linię obrony - powiedział. Rosjanie rzucają rezerwy Według dowódcy operacyjno-strategicznej grupy wojsk "Tawria" obecnie rosyjscy generałowie są zmuszeni do rzucenia w region walk sił rezerwowych, które znajdowały się na innych kierunkach. Ściągane są oddziały m.in. z kierunku chersońskiego oraz limanowskiego. Część oddziałów została przetransportowana bezpośrednio z terytorium Rosji. - Wróg gromadzi rezerwy nie tylko z Ukrainy, ale także z Federacji Rosyjskiej. Prędzej czy później Rosjanom zabraknie wszystkich najlepszych żołnierzy. To da nam impuls do częstszego i szybszego ataku. Mamy wszystko przed sobą - zapowiedział gen. Tarnawski. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. Przygotowywali się ponad rok - Moim zdaniem Rosjanie wierzyli, że Ukraińcy nie przebiją się przez tę linię obrony. Przygotowywali się ponad rok. Robili wszystko, żeby ten odcinek był dobrze przygotowany - dodał. Według wojskowego, dobrą informacją do ukraińskich jednostek jest słabsze ufortyfikowanie kolejnych linii obronnych. Pola minowe mają być znacznie mniejsze niż w tzw. linii Surowikina, dzięki czemu tempo natarcia powinno zostać zwiększone. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!