"Za przykładem, jaki dał prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier, poszło kilkoro polityków. Wyznali, że mylili się co do Putina i popełnili błędy w polityce wobec Rosji" - wyjaśnia autor komentarza w "Sueddeutsche Zeitung" Daniel Broessler. Jak przypomina, premier landu Meklemburgia-Pomorze Przednie Manuela Schwesig z SPD przyznała, że "na podstawie tego, co wiemy dziś" jej poparcie dla Nord Stream 2 było błędem. "To pokazuje, gdzie są granice tej skruchy. Całkowicie brakuje natomiast przyznania, że lekkomyślnie doprowadzono do katastrofalnej zależności Niemiec od rosyjskiej energii" - ocenia Broessler. W jego opinii Steinmeier, "były minister spraw zagranicznych i wieloletni budowniczy niemieckiej polityki wobec Rosji, twierdzi, że nie potrafił sobie wyobrazić, jak daleko posunie się Putin w swym imperialnych urojeniach". Tak samo argumentują wszyscy, który rewidują swoje stanowiska, ocenia autor komentarza. "To wszystko brzmi tak, jakby niemiecka klasa polityczna została po mistrzowsku wprowadzona w błąd przez przywódcę na Kremlu. Nawet jeśli byłaby to prawda, pozostaje pytanie, dlaczego Niemcy tak ochoczo dały się oszukać" - zastanawia się Broessler. Spóźniony zwrot "Nikt nie musiał przewidywać rosyjskiej napaści na Ukrainę o takiej skali oraz straszliwych zbrodni wojennych, aby mieć wiedzę o Putinie. Gdy ten w 2001 roku w Bundestagu podbił serca wielu Niemców, miał już na rękach krew czeczeńską. Od wojny w Gruzji w 2008 roku nie było już wątpliwości co do jego zaburzonego stosunku do kwestii granic. A najpóźniej aneksja Krymu w 2014 roku i już wówczas bezlitosna wojna Putina w Donbasie mogłaby przemawiać za prawdziwym zwrotem w relacjach z Rosją" - ocenia dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung". Zastrzega, że nie znaczy to, iż wysiłki byłej kanclerz Angeli Merkel oraz Steinmeiera na rzecz zawieszenia broni były niewłaściwe. "Ale Niemcy powinny przestać gloryfikować swoją rolę" - dodaje. Powołać komisję śledczą Zdaniem Broesslera po 2014 roku niemieckim rządom zawsze chodziło o to, by utrzymać sprawdzający się od dziesięcioleci model biznesowy i zapewnić niemieckiemu przemysłowi tanią rosyjską energię na kolejne dekady. "Obawy i ostrzeżenia wschodnich Europejczyków arogancko odsuwano na bok. Ten, kto ostrzegał przed zagrożeniem wojną w wyniku coraz bardziej imperialistycznej postawy Rosji, sam był uznawany za podżegacza wojennego" - ocenia niemiecki dziennikarz. Zarzuca przede wszystkim wielu politykom rządzącej obecnie SPD, że "działali na korzyść Putina, popierając rosnącą zależność od rosyjskiego gazu". W konsekwencji - ocenia komentator - Niemcy stały się "wspólnikiem" Rosji, na niekorzyść krajów Europy Środkowej i Wschodniej. "Ograniczona zdolność do działania Niemiec dziś jest następstwem chronicznie błędnej polityki. Dlatego dotychczasowe wyznania win mogą być co najwyżej początkiem. Także Angela Merkel będzie musiała się wytłumaczyć. Najlepiej przed komisją śledczą Bundestagu" - konkluduje dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung".Anna Widzyk