Szef grupy Wagnera Jewginij Prigożyn osobiście wita pierwszych wracających z Ukrainy po sześciu miesiącach walk, by dobrze wynagrodzeni (w ręku 3,5 tys. dolarów), mogli zacząć nowe życie. Takie nagrania miały zachęcać więźniów, by wstępowali do grupy najemników wojennych. Co mieli do stracenia? Odsiadywali 20 lat za morderstwo i mogli wyjść już po 10, zarobić na wojnie i odzyskać wolność. Prigożyn dobrze wiedział co robi, szukał głównie morderców. A jednak poboru już nie ma. Prigożyn niespodziewanie oświadczył, że wstrzymuje rekrutację skazańców z kolonii karnych w Rosji na wojnę w Ukrainie. - Postępów nie ma tak szybkich, jak byśmy tego chcieli, myślę że Bachmut mogliśmy przejąć przed nowym rokiem, gdyby nie nasza straszna biurokracja wojenna - powiedział szef grupy Wagnera na jednym z ostatnich nagrań wideo. Nie podał żadnych szczegółów. Grupa Wagnera do tej pory zrekrutowała 20 tysięcy ludzi. Walczyli w wielu miejscach w Ukrainie. Twierdzą, że to oni w styczniu zdobyli Sołedar, a był to pierwszy od lata rosyjski sukces na polu walki. Prigożyn oskarża Szojgu Zdjęcia, na których widać stertę ciał najemników zabitych w ciągu 24 godzin, prawdopodobnie w okolicach Bachmutu, zamieszczone w internecie przez Prigożyna, pokazują że szef grupy Wagnera ma problem. Jakby tego było mało, Prigożyn, który jest bliskim przyjacielem Putina, jednym z najbogatszych rosyjskich oligarchów, oskarża na nagraniu wideo ministra obrony narodowej Rosji Siergieja Szojgu o to, że kłamie Rosjanom w sprawie tego co się dzieje na Ukrainie na froncie i nie zaopatruje żołnierzy w odpowiednią broń. Prigożyn twierdzi, że na Ukrainie ginie pięć razy więcej żołnierzy niż zwykle w takich konfliktach. Zdaniem Oligarchy wynika to niekompetencji głównych rosyjskich wojskowych. Złapani do niewoli przez Ukraińców członkowie grupy Wagnera opowiadają przerażające szczegóły ich zbrodniczej działalności. Twierdzą, że są traktowani jak mięso armatnie. Teatr Prigożyna to jedno, przerażająca rzeczywistość to drugie. Tysiące zrekrutowanych skazańców zginęło w ciągu pierwszych dni, a nawet godzin od momentu trafienia na front. Wielu zostało zabitych przez swoich - to były egzekucje, gdy odmawiali walk. - Dostawali kulę w głowę w obecności pozostałych - mówi Andriej Miedwiediew, członek grupy Wagnera, który uciekł i stara się teraz o azyl w Norwegii. - Ci, którzy nie chcieli walczyć, musieli wykopać swój własny grób - dodaje. "To śmierć psa" Prigożyn bez ogródek przyznaje, że nie robią na nim wrażenia nagrania, na których zabijani są członkowie grupy Wagnera. - To śmierć psa - tak zareagował na wideo, jakie pojawiło się w sieci. Widać na nim jak wagnerowcy na śmierć katują młotem mężczyznę. Ofiarą był Jewgienij Nużyn, trafił na front z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za morderstwo. Został zabity, bo podejrzewano go o przekazywanie informacji Ukraińcom. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy wagnerowcy zabijają kogoś przy pomocy młotka. W Syrii, gdzie Prigożyn dostał polecenie od Assada odzyskania terenów zagarniętych przez Państwo Islamskie, młotem zabito jednego z więźniów. Ciało zostało rozczłonkowane i spalone. W zeszłym miesiącu grupa Wagnera została oskarżona o zbrodnie wojenne w Mali. Prigożyn z młotka już uczynił swój symbol, znak ostrzegawczy i rozpoznawczy. Drewaniane młotki produkowane na masową skalę z metalowym zakończeniem i napisem "Wagner", trafiły do sklepów w Rosji. Prigozyn powiedział, że jeden z nich, z trzonkiem umazanym na czerwono, co miało symbolizować krew, wysłał w etui na skrzypce do Parlamentu Europejskiego, gdy eurodeputowani uznali Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. W innym wideo grozi bogatym Rosjanom, którzy mieszkają za granicą, mówiąc, że taki młotek czeka na nich.