Stoltenberg podkreślił również, że konieczne jest utworzenie "struktury", która zapewni Ukrainie bezpieczeństwo po zakończeniu wojny. Sekretarz generalny podkreślił, że trwają prace nad utworzeniem Rady NATO-Ukraina, która byłaby platformą politycznej koordynacji między Sojuszem, a Kijowem. Stoltenberg: Będziemy dyskutować nad tym, jak przybliżać Ukrainę do NATO Jens Stoltenberg zastrzegł jednocześnie, że kwestia oficjalnego zaproszenia Ukrainy do NATO nie będzie tematem na zbliżającym się szczycie w Wilnie (11-12 lipca). Czytaj też: Zagraniczna wizyta Putina. Dostał zaproszenie z kraju NATO - Nie będziemy dyskutować nad zaproszeniem Ukrainy do NATO, ale nad tym, jak przybliżać Ukrainę do Sojuszu - zadeklarował Norweg. - Gdyby Ukraina przestała teraz walczyć, to przestałaby istnieć jako niepodległe państwo. Gdyby Rosja zakończyła walki, to mielibyśmy pokój. Mamy jednego agresora - to Moskwa, prezydent Putin i siły rosyjskie. I mamy ofiarę agresji - Ukrainę. Wszystkie wysiłki na rzecz pokoju muszą uwzględniać ten punkt wyjścia - zaznaczył Stoltenberg. Wydatki na obronność. "Jest natychmiastowa potrzeba ich zwiększenia" Sekretarz generalny NATO dodał również, że jest pewien, że podczas szczytu w Wilnie "31 sojuszników zgodzi się na bardziej ambitne zobowiązania w kwestii wydatków na obronność". - Inwestowanie w odstraszanie i obronność jest dziś tak ważne jak nigdy dotąd. Musimy zapewnić naszym obywatelom bezpieczeństwo. (...) Jesteśmy w trakcie uzgadniania nowych zobowiązań na rzecz obrony - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej. Przypomniał, że w 2014 roku kraje członkowskie NATO obiecały zwiększyć w ciągu dekady wydatki na obronność do dwóch procent PKB. - Teraz jest natychmiastowa potrzeba zwiększenia wydatków obronnych. Nie powinno to być umieszczane w perspektywie dekady. Coraz więcej sojuszników zgadza się, że dwa procent PKB nie powinno też być limitem, lecz minimum. Zdają sobie sprawę z tego, że jest pilna potrzeba zwiększenia wydatków obronnych. Nie jestem w stanie podać już teraz konkluzji szczytu w Wilnie, ale jestem pewien, że będą większe zobowiązania i nie rozłożone na perspektywę 10-letnią - podkreślił Norweg.