To nie pierwszy raz, kiedy Władimir Sołowjow grozi krajom, które w wojnie wytoczonej przez Rosję stanęły przeciwko agresorowi, po stronie Ukrainy. Jeden z czołowych rosyjskich propagandystów ma już na koncie powtarzające się groźby m.in. wobec Polski. Tym razem jednak zmienił cel swoich ataków, kierując je w stronę Wielkiej Brytanii. W nagraniu opublikowanym przez doradcę szefa MSW Ukrainy Antona Heraszczenkę na Twitterze stwierdził, że wydaje mu się, że Rosjanie powinni być bardziej responsywni. - Myślę, że jesteśmy ekstremalnie pasywni, nie mówię w tym kontekście o armii. Amerykanie twierdzą, że nie będą dostarczać pocisków rakietowych dalekiego zasięgu, ale Brytyjczycy deklarują: my będziemy, my będziemy! - A dlaczego pod wodą wciąż są kable wiodące do Wielkiej Brytanii? Dlaczego wszystkie rurociągi wciąż tam są? Czemu nie odpowiadamy w najbardziej brutalny sposób? - pytał chwilę później. Sołowjow: Powinniśmy przeprowadzać testy, pokazać naszą broń nuklearną Rosjanin zauważył także, że obecnie nie obowiązuje ich porozumienie i, jak uważa, powinni oni "zaniechać zakazu testowania broni jądrowej". - Powinniśmy przeprowadzać testy, pokazać broń nuklearną, którą posiadamy, wysadzić coś gdzieś w powietrze. I skierować nasze Wojska Rakietowe przede wszystkim w Wielką Brytanię. A także wszystkie inne kraje, które zapewniają pomoc. I dać ultimatum: wy dostarczacie pociski, my was bombardujemy. My wierzymy, że jesteście na wojnie, więc was zniszczymy. To wszystko! - zakończył. Choć tym razem Sołowjow na celownik wziął Wielką Brytanię, nie tak dawno, w marcu, atakował Polaków. W swoim programie obwieścił miedzy innymi że "nie są oni Ukraińcami", dlatego Rosjanie nie będą ich traktować "jak braci". Jak wówczas dodał, "nie jest pewien co do ataków nuklearnych, ale atakami rakietowymi zniszczą wszystko". Nie będziemy się nad tym dwa razy zastanawiać - powiedział. W grudniu natomiast odniósł się do pomocy udzielanej Ukrainie w związku z rosyjską napaścią, mówiąc, że "kraje Zachodu dostarczają dużo systemów obrony powietrznej, ciężkiego sprzętu i pocisków, co oznacza, że są teraz bezbronne". - To oznacza, że możliwym staje się uderzenie w tył - stwierdził. Jak dodał: - Mogę sobie z łatwością wyobrazić, że siły specjalne Achmat (jednostka specjalna Rosgwardii - red.) wkraczają do Warszawy, sprawdzić jak się ma sytuacja - oznajmił propagandysta.