Skandal w rosyjskiej armii na froncie w Ukrainie. Pod koniec listopada zmobilizowani bracia - Giennadij i Siemion Kiskorow z 1. Batalionu Strzelców Zmotoryzowanych, przebywający w obwodzie donieckim - złożyli meldunki z prośbą o zmianę służby wojskowej na zastępczą służbę cywilną. Motywowali swoje pragnienia przekonaniami religijnymi. Dowództwo batalionu jednak je odrzuciło, twierdząc, że takie postępowanie "w przypadku osób zmobilizowanych nie jest zgodne z prawem". Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Ukraina. Dowódca wystawił żołnierza na mróz Niedługo potem, podczas podróży służbowej w pobliżu okupowanego Doniecka, Giennadij odmówił wzięcia udziału w działaniach wojennych, pisząc odpowiedni raport. To nie spodobało się dowódcy jeszcze bardziej i postanowił go ukarać, przywiązując na noc do drzewa. Zachowanie dowództwa tak oburzyło Siemiona, że postanowił opisać zdarzenie grupie obrońców praw człowieka pod nazwą Ruchu Świadomego Sprzeciwu (DSO), a ta nagłośniła sprawę. Siemion Kiskorow dodał, że podobne środki wpływania na członków armii stosowano także wobec innych osób. Przekazał również obrońcom praw człowieka film, przedstawiający rosyjskiego żołnierza przywiązanego do drzewa. Wojna na Ukrainie. Przywiązał go do drzewa, kazał zmnieć zeznania Po nagłośnieniu zdarzenia w mediach dowództwo miało zażądać od braci, aby zrzekli się swoich roszczeń i napisali w uzasadnieniu, że to Ukraińcy przywiązali Giennadija do drzewa. Ponadto zażądano, aby Siemion Kiskorow usunął wszystkie wiadomości i nagranie wideo ze związanym żołnierzem. Prawdopodobnie pod naciskiem dowództwa, zadzwonił do żony Tatiany i poprosił ją o wycofanie zeznań w sprawie zbrodni, które wcześniej złożył. "Od tego czasu nie było już z nim kontaktu" - poinformował DSO. Zobacz też: Jeniec wyznał, jak trafił na front. Nieoficjalnie: To prawdopodobnie imigrant zarobkowy Źródło: Meduza, "Ruch Świadomego Sprzeciwu" (DSO) *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!