Czwartkowy wywiad Ławrowa dla prokremlowskich telewizji Sputnik i Russia24 obfitował w kłamstwa. Rosyjski szef dyplomacji na początku stwierdził, że "wszyscy chcą zakończyć konflikt w Ukrainie", mimo, że to Rosja jest agresorem i przygotowuje się do kolejnej ofensywy na masową skalę. O przedłużającą się "operację specjalną" oskarżył... Zachód, który dostarcza uzbrojenie władzom w Kijowie. - Im większy zasięg zachodniej broni, tym dalej będziemy musieli odepchnąć wroga od granic Rosji - stwierdził Ławrow. Dodał, że też Rosja jest gotowa na negocjacje. Oskarżenia bez dowodów Szef MSZ Rosji poruszył również temat serii eksplozji, które w zeszłym roku uszkodziły gazociąg Nord Stream pod Morzem Bałtyckim. Winą za atak obarczył Stany Zjednoczone, którym zarzucił "bezpośrednie zaangażowanie" w sprawę. Przypomnijmy, że prezydent Rosji Władimir Putin wcześniej oskarżył o wysadzenie Nord Stream Wielką Brytanię. W obu przypadkach Kreml nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich tez. Ławrow twierdzi, że UE chce rozwiązać "kwestię rosyjską" Podczas wywiadu rosyjski szef MSZ dodał też, że Zachód próbuje zwrócić Mołdawię, Gruzję i byłe państwa radzieckie w Azji Środkowej przeciwko Moskwie. - Mołdawia może stać się nowym, "antyrosyjskim projektem" po Ukrainie. Nie ma też wątpliwości, że Zachód chce zmienić Gruzję w następnego wroga Rosji - mówił minister. Ławrow odniósł się też do wizyty szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von Der Leyen w Kijowie, która do stolicy Ukrainy przybyła z grupą komisarzy unijnych. Zapewniła ona, że chcą w ten sposób "pokazać silne wsparcie Unii dla Ukrainy". - Ursula von der Leyen powiedziała, że konsekwencją konfliktu powinna być porażka Rosji na dekady, w taki sposób, by nie mogła odbudować swojej gospodarki. Czy to nie rasizm, nie nazizm, czy to nie próba rozwiązania "kwestii rosyjskiej" - pytał rosyjski minister.