Michaił Popkow był milicjantem w Angarsku przy granicy z Mongolią. Najpierw udowodniono mu zamordowanie 22 kobiet w latach 1994-2000. Ofiary nakłaniał, by wsiadły do jego radiowozu, a następnie zabijał przy użyciu noża lub siekiery. Ciała porzucał w pobliskich lasach, na cmentarzach lub po prostu poboczach. Jak się okazało, przez 20 lat od pierwszej zbrodni pozostawał nieuchwytny. Udało się go aresztować dopiero w 2012 roku. Twierdził, że swoje ofiary podrywał, a kiedy nie podobało mu się ich zachowanie - zabijał. Na początku 2015 roku został skazany na dożywocie. W styczniu 2017 roku Popkow przyznał się do kolejnych morderstw w latach 1992-2010. Nowe sprawy dotyczyły 59 zbrodni. W 2018 sąd wymierzył mu karę drugiego dożywotniego pozbawienia wolności. Jak podaje UNIAN, Popkow nazywany jest najkrwawszym seryjnym mordercą we współczesnej Rosji. Mimo to pozwolono mu udzielić wywiadu. Popkow marzy o wstąpieniu do wojska W rozmowie dla "Wiesti Irkucka" miał powiedzieć, że "marzył o wstąpieniu do wojska". Obawia się jednak zimy na froncie i mówi, że dla niego "mrozy są najgorsze". W listopadzie Władimir Putin zgodził się na mobilizację obywateli skazanych za ciężkie przestępstwa. Nowe prawo zabrania powołania do armii tych, których wyroki dotyczą terroryzmu, zdrady państwowej czy publicznego wezwania do działań ekstremistycznych. Popkow w wywiadzie wątpi jednak, że otrzyma szansę na udział w walkach w Ukrainie.