Steven Seagal - znany m.in. z amerykańskich filmów akcji - przyjechał do Donbasu, by kręcić "film dokumentalny o operacji specjalnej" będący tak naprawdę rosyjską propagandą. Zdjęciem z gwiazdorem pochwalił się szef tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Dienis Puszylin. Seagal odwiedził też dawny obóz filtracyjny dla ukraińskich jeńców w Ołeniwce. Gościł również w programie propagandysty Kremla Władimira Sołowjowa na antenie stacji Rossija-1. - 98 proc. wiadomości o Ukrainie przekazywanych jest przez ludzi, którzy nigdy tam nie byli. Otrzymują oni - w tym też oficjalni urzędnicy - informacje z farmy trolli - mówił. Steven Seagal: W Ukrainie nie brakuje nazistów Podkreślił, że rozmawiał "z wieloma nazistami, których w Ukrainie nie brakuje". - Są wierni ideałom Stepana Bandery i chcących walczyć. Mówili, że kochają zabijać - dodał. Aktor nazwał się dyplomatą. Zdaniem Seagala "ataku" na obóz w Ołeniwce, gdzie przetrzymywano jeńców z pułku "Azow", dokonali Ukraińcy przy użyciu HIMARS-ów, Pytany o to, dlaczego odwiedził Rosję, podczas gdy wielu artystów z niej uciekło, mężczyzna zaznaczył, że "jest Rosjaninem i to jego dom". Od lat związany z Moskwą Przypomnijmy, Steven Seagal posiada rosyjskie i serbskie obywatelstwo i od lat związany jest z Moskwą. Rosyjskie władze mianowały go też specjalnym przedstawicielem ds. rosyjsko-amerykańskich stosunków humanitarnych. Aktor w 2014 roku popierał aneksję Krymu przez Rosję. Putina określa natomiast najwybitniejszym światowym przywódcą. W jednym z wywiadów stwierdził, że za wywołanie wojny odpowiedzialny jest "zewnętrzny podmiot", a nie rosyjski prezydent.