- Ukraińscy obrońcy zadają okupantom takie straty, że do uzupełnienia ich szeregów zatrudniają nawet osoby niepełnosprawne - podała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Informowali o tym także jeńcy wojenni, których "zmobilizowali" Rosjanie. - Do armii wciela się wszystkich, których uda się złapać. Utrata wzroku w jednym oku, nie pomaga uniknąć przymusowej mobilizacji. "Żołnierze" nie przeszli nawet komisji lekarskiej, bo "wielkiej armii" nie obchodzi, kogo rzucić na linię frontu - opowiadali SBU pojmani rekruci. Gdy ich pułk został całkowicie rozbity przez ukraińskich obrońców w Donbasie, zdecydowali o złożeniu broni i poddaniu się. CZYTAJ WIĘCEJ: Rosjanie zaangażują w wojnę studentów. Chcą uzupełniać braki - Jestem inwalidą. Byłem świadkiem, jak w Nowoazowsku (na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej - red.) brali do wojska dosłownie każdego, w tym osoby z jedną ręką. Mówili nam, że wszystko będzie dobrze, na wojnie nie ma żadnych ostrzałów, a my będziemy po prostu stać na posterunkach i sprawdzać dokumenty - relacjonował żołnierz w nagraniu opublikowanym przez SBU. Wojskowy z grupą inwalidzką dobrowolnie oddał się w ukraińską niewolę. - Złożyłem broń, ponieważ to nie jest nasza wojna - tłumaczył jeniec. Rosja, z powodu braku rekrutów, próbuje innymi sposobami uzupełniać straty poniesione podczas inwazji na Ukrainę. Armia szuka więc żołnierzy wśród grup, które nie będą w stanie sprzeciwić się mobilizacji - poinformowała SBU.