Informacje o rzekomym ataku na lotnisko wojskowe w Morozowsku w Rosji zaczęły pojawiać się w rosyjskiej przestrzeni medialnej w czwartek wieczorem. Media: Atak na lotnisko wojskowe w Rosji W sieci pojawił się film ze zdarzenia. Z relacji świadków wynikało, że w pobliżu lotniska słychać było eksplozję. Inne źródła donosiły z kolei, że do ataku nie doszło, a dron zbliżający się do lotniska został zestrzelony. Z czasem w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się sprzeczne doniesienia. Niektóre źródła informowały o "nieznanym spadającym obiekcie", z kolei inne pisały o "działaniu Sił Zbrojnych Ukrainy", które próbowały przeprowadzić atak rakietowy na lotnisko wojskowe oraz o tym, że pocisk miał zostać przechwycony przez system obrony powietrznej. Okupowany Berdiańsk. Odnotowano wiele potężnych eksplozji W czwartkowy wieczór eksplozje odnotowano także w okupowanym przez Rosję Berdiańsku. Początkowo mówiono o jednym wybuchu. Miał on spowodować duży pożar, którego źródło i lokalizacja nie były znane. Bardzo szybko okazało się jednak, że eksplozji było więcej. Zajmujący się wojskowością Artur Micek przekazał na Twitterze o godzinie 22:26, że w mieście odnotowano już co najmniej osiem bardzo silnych wybuchów, w tym na terenie portu. W kolejnych aktualizacjach Micek informował, że ukraińskie siły miały trafić w magazyn paliw, smarów i olejów, miejsce koncentracji Rosjan oraz prawdopodobnie stanowisko dywizjonu przeciwlotniczego S-300. Informacje te potwierdziła również Berdiańska Obwodowa Administracja Wojskowa. "Bardzo udane działanie Sił Zbrojnych Ukrainy. Dzięki naszym żołnierzom zrobiliśmy jeszcze jeden krok w kierunku uwolnienia Berdiańska" - napisano w raporcie. Więcej na temat rosyjskiej inwazji w raporcie wojna w Ukrainie.