Na ile niebezpieczna jest sytuacja w związku z atakiem na elektrownię atomową w Zaporożu? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć autor artykułu w "The Guardian". Zaporoska elektrownia atomowa jest największą tego typu w Europie. Ma sześć reaktorów, które są w stanie wytwarzać energię nawet dla 4 mln gospodarstw domowych. Obiekt ma ogromne znaczenie strategiczne zarówno dla sił rosyjskich, jak i ukraińskich. Aktualnie jest kontrolowany przez Rosjan, którzy korzystają z ukraińskich pracowników. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej alarmowała, że nie ma kontaktu z personelem elektrowni. Sekretarz stanu USA Antony Blinken oskarżył Rosjan o używanie elektrowni jako "tarczy nuklearnej". - Ukraińcy nie mogą strzelać, żeby nie doszło do strasznego wypadku - powiedział. Rosjanie wykorzystali tę przewagę, zajmując tereny położone w pobliżu elektrowni. Zaporoże. Enerhoatom: Doszło do uszkodzenia stacji W piątek rosyjskie wojska dwukrotnie zaatakowały teren Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Jak powiadomił ukraiński koncern Enerhoatom, doszło do uszkodzenia stacji azotowo-tlenowej, co grozi ryzykiem wycieku wodoru i uwolnienia do atmosfery substancji promieniotwórczych. Jeden z bloków energetycznych jest odłączony od systemu. Jak czytamy w "The Guardian", na razie nie jest jasne, jak bardzo niebezpieczny był ostatni incydent, ponieważ niezależni specjaliście nie mają dostępu do elektrowni, a jedynym źródłem informacji na ten temat jest strona ukraińska. Wcześniej ukraiński wywiad informował, że Rosjanie zaminowali obiekt. Jednak jak przypomina autor artykułu, celowa detonacja w Zaporożu byłaby katastrofalna w skutkach nie tylko dla Ukrainy, ale także dla południowej części Rosji. Dlatego można przypuszczać, że Rosja dopuszcza się jedynie "nuklearnego szantażu". Same reaktory są bardzo dobrze zabezpieczone - mogą wytrzymać silne uderzenie, np. samolotu pasażerskiego. Co innego budynki, gdzie przechowywane jest zużyte paliwo. Tutaj ryzyko uszkodzenia i ewentualnego wycieku promieniotwórczych substancji jest o wiele bardziej prawdopodobne. Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi określił trwający kryzys nadzoru nad bezpieczeństwem w elektrowni jako zagrożenie dla zdrowia publicznego a także środowiska w Ukrainie i daleko poza jej granicami. - Ostrzał unaocznił realne ryzyko katastrofy nuklearnej - powiedział Grossi. Zaapelował do wszystkich stron konfliktu o "maksymalną powściągliwość".