Mąż Julii Przyłębskiej - prezes Trybunału Konstytucyjnego - Andrzej Przyłębski, były ambasador RP w Niemczech skrytykował prorosyjskie demonstracje, do których doszło w ostatnich tygodniach na ulicach niemieckich miast. Jak podkreśla dyplomata, "wcale" nie zdziwiła go zgoda lokalnych władz na przeprowadzenie manifestacji. Prorosyjskie protesty w Niemczech. Przyłębski o "świętym prawie" - Niemieckie prawo dot. demonstracji jest nadzwyczaj liberalne. Prawo do demonstrowania - jako sposobu wyrażania swych poglądów - uchodzi tam za święte. Moim zdaniem niesłusznie, bo demonstracje mają także negatywne efekty uboczne, uciążliwe dla wielu obywateli - podkreślił Przyłębski w wywiadzie dla PAP. - Wystarczy, gdy wspomnę wielogodzinne blokady Berlina przez olbrzymie traktory protestujących rolników, czy do północy trwające, niemal codzienne demonstracje przed "moją" rezydencją, w związku z wyrokami TK. Prosiłem wówczas władze, by wymusiły ich przeniesienie z dzielnicy prywatnych domków, gdzie budziły irytację moich sąsiadów, pod ambasadę, ale "święte prawo" było ważniejsze - dodał były ambasador RP w Niemczech. Jak dodał dyplomata, jest on oburzony prorosyjskimi manifestacjami w niemieckich miastach. - Oficjalnie chodziło o to, by Rosjan nie stygmatyzować, nie szykanować w związku z działaniami Federacji Rosyjskiej na Ukrainie. I to można by od biedy zrozumieć. Ale flagi rosyjskie, a także sowieckie, na samochodach, oznaczały jednoznaczne poparcie działań Putina - mówił Andrzej Przyłębski. Relacja z wydarzeń w Ukrainie NA ŻYWO Przyłębski o demonstracjach w Niemczech: Ruska buta W jego ocenie "podczas tych demonstracji nie było oświadczeń odcinających się do Putina czy potępiających jego działania". - Zwracam uwagę na to, że niemieccy Rosjanie nie są poddani presji rosyjskich mediów, mają bowiem dostęp do innych, w tym niemieckich źródeł informacji o tej wojnie, o zbrodniach dokonywanych "w imieniu narodu rosyjskiego". I co? Zero refleksji, zero empatii, zero pokory. Zamiast tego "ruska buta" - stwierdził były ambasador RP w Niemczech. Przyłębski zwrócił też uwagę, że prorosyjskie demonstracje zostały także skrytykowane w niektórych niemieckich mediach. - Niektóre były oburzone. Cieszę się też, że były kontrdemonstracje czy próby blokowania przejazdu tych "nikczemnych kolumn" samochodowych przez normalnych, wrażliwych obywateli Niemiec - zaznaczył. - Myślę też, że te demonstracje pozwoliły Niemcom zrozumieć, z jakiego pokroju "piątą kolumną" mają u siebie do czynienia. W Berlinie całe kwartały kamienic są w posiadaniu Rosjan, mają oni swoje sklepy, swoje sale koncertowe, swoje radio - tłumaczył były ambasador w Berlinie.