Sprawą zajął się "The Barents Observer". Jak opisuje gazeta, Rosjanie mieszkający w norweskim Kirkens - mieszczącym się przy granicy z Rosją - sprzeciwiają się wojnie w Ukrainie oraz zbrodniczym planom Kremla. Norwegia. Rosyjscy mieszkańcy przeciwko wojnie W jaki sposób? Gazeta skupia się na akcji protestacyjnej, którą z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy zorganizował Anton Kalinin. Mężczyzna postanowił pomalować swojego vana na żółto-niebiesko (narodowe barwy Ukrainy - red.) oraz umieścić na nim napisy: "Stop wojnie" oraz "Stop Putinowi". "Odwiedzający Kirkenes muszą zobaczyć, że jesteśmy przeciwko wojnie, przeciwko Putinowi i jego reżimowi" - podkreślił Kalinin w rozmowie z "The Barents Observer". Jak dodał, mieszkańcy powinni też wynieść ukraińskie flagi w całym mieście, a zwłaszcza w okolicy przejścia granicznego oraz przy wjeździe na teren miasta. By dodać mieszkającym w Norwegii Rosjanom otuchy, mężczyzna podjechał pomalowanym vanem pod rosyjski konsulat w Kirkens, gdzie odbywała się spontaniczna manifestacja przeciwko wojnie w Ukrainie. Ta miała rozwścieczyć rosyjskich dyplomatów, którzy przebywali na terenie budynku. Rosjanie w Norwegii a wojna. "Nie mają odwagi" "W środku Europy trwa wojna, a agresorem jest Rosja. Wielu Rosjan, którzy dziś odwiedzają Kirkenes, uważa, że wszystko jest w porządku i że nie ma wojny" - mówi mężczyzna. Nie wszyscy jednak mają podobne zdanie do Kalinina. Jak mówi Natalia Solianik, nie wszyscy mieszkańcy Kirkens są przeciwni wojnie Rosji z Ukrainą, a wielu z tych, którzy nie popierają Kremla, boi się o tym mówić. "Mimo, że wielu mieszka tu od dawna, boją się" - zaznacza kobieta. Jak dodaje Solianik, która jest jedną z twarzy ruchu antywojennego w Kirkens, na manifestacji pod rosyjskim konsulatem stawiło się zaledwie 30 osób, w tym około 10 Norwegów. "Wielu moich przyjaciół i ludzi, których znam, wspiera mnie i sprzeciwia się wojnie, ale nie mają odwagi przyjechać tutaj, aby to zademonstrować, ponieważ mają krewnych w Rosji i nadal podróżują do Rosji" - tłumaczy kobieta.