Rosyjscy piloci nie odpowiedzieli na komunikaty sił grupy i przelecieli nad nimi na wysokości 300 stóp i w odległości 80 jardów - podano w komunikacie. NATO uznało interakcję za niebezpieczną i nieprofesjonalną. "Została przeprowadzona w znanej strefie zagrożenia, która została uruchomiona na potrzeby szkolenia obrony powietrznej oraz ze względu na wysokość i bliskość samolotu. Interakcja zwiększała ryzyko błędnych obliczeń, pomyłek i wypadków" - napisano. "NATO nie dąży do konfrontacji" Jak oceniono w komunikacie, siły NATO działały "odpowiedzialnie, wypełniając swoją misję, w pełnej zgodzie z międzynarodowymi przepisami lotniczymi i morskimi". NATO zapowiedziało, że będzie reagować na wszelkie ingerencje w swoje zgodne z prawem działania. "NATO nie dąży do konfrontacji i nie stwarza zagrożenia" - dodano. Rosyjski pocisk z atrapą głowicy nuklearnej W czwartek nad Kijowem zestrzelono rosyjski pocisk typu X-55. Jak się okazuje, miał on atrapę głowicy nuklearnej - podaje Defence Express, cytowany przez Ukrinform. Według źródeł Defence Express, jeden z wrogich pocisków zestrzelonych nad Kijowem rano 17 listopada należał do typu X-55. Nie było w nim głowicy, zamiast tego był to "przykręcany" blok, który działał jako imitacja głowicy nuklearnej. "Mówiąc najprościej - do tego uderzenia Orkowie (Rosjanie - red.) wzięli co najmniej jeden Kh-55 ze swojego 'arsenału nuklearnego'. 'Odkręcili' głowicę nuklearną z tego pocisku i zastąpili ją pustym 'bloczkiem' i ostrzelali Ukrainę. Chociaż my nie wykluczy, że w miarę rozwoju wydarzeń pojawi się co najmniej kilka takich pocisków" - napisano na kanale StratCom ZSU na Telegramie.