Jak donosi prokremlowska agencja informacyjna RIA Novosti, rosyjskie MSZ wezwało amerykańskich dyplomatów w związku z wypowiedzią doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'a Sullivana. Rosja: MSZ wezwało amerykańskich dyplomatów. "Ostry kryzys w relacjach" "Nadszedł czas, aby Waszyngton zrozumiał, że jakakolwiek forma agresji przeciwko Rosji będzie spotykać się ze stanowczą reakcją" - czytamy w komunikacie MSZ Rosji. Jak twierdzi resort Siergieja Ławrowa, polityk z USA miał poprzeć "atak ukraińskich sił zbrojnych na terytorium Rosji, w tym na Krymie i w obwodzie biełgorodzkim", ponieważ - choć Stany Zjednoczone nie wyrażają zgody na użycie zachodniej broni na terytorium rosyjskim - to strona amerykańska nie uznaje Krymu jako części Rosji, więc w domyśle aprobuje ukraińskie działania na Półwyspie. W opinii Kremla, USA są "od dawna stroną wojny na Ukrainie" i "wywołały ostry kryzys w stosunkach między Moskwą a Waszyngtonem" - czytamy na łamach RIA Novosti. Siergiej Riabkow: Jesteśmy gotowi do kontynuowania dialogu z Waszyngtonem Jednocześnie wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow powiedział w piątek, że "konieczne jest opanowanie totalnego kryzysu w stosunkach rosyjsko-amerykańskich, niezależnie od tego, kto dojdzie do władzy w USA po wyborach prezydenckich w 2024 roku". - Ktokolwiek wygra, my będziemy gotowi do kontynuowania dialogu. Mamy dziś agendę (między Moskwą a Waszyngtonem - red.), ale jest ona mizerna. W niektórych aspektach niesie ze sobą groźbę dalszego zaostrzenia. Musimy sobie z tym poradzić - ocenił wiceminister. Riabkow powiedział przy tym, że "całkowicie abstrahuje od szans wyborczych w rozpoczynającym się w Stanach Zjednoczonych wyścigu o fotel w Białym Domu". - To nie jest nasza sprawa, to nas w ogóle nie dotyczy - stwierdził. Zastępca Ławrowa oznajmił również, że "obecna amerykańska elita jest antyrosyjska niezależnie od przynależności partyjnej". - Ta sytuacja, moim zdaniem, staje się czymś, co może być nie do pokonania - powiedział Riabkow.