Małgorzacie pracę w wojsku zaproponowano po tym, jak latem 2022 roku przyszła do jednostki wojskowej po zaświadczenie dla banku. Kobieta opisuje, że na wojskową emeryturę przeszła w 2017 roku, ale przez długi czas nie mogła odnaleźć się w normalnej pracy, dlatego postanowiła wziąć udział w "operacji specjalnej". "Kiedy po raz pierwszy przybyłam do Niżnego Nowogrodu, pułkownik od razu zauważył mnie w formacji. Kiedy trafiłam do centrali pracy i zaczęłam rozmawiać z różnymi osobami usłyszałam, że Polkan na mnie patrzy i pewnie zostanę jego polową żoną" - opisuje kobieta w rozmowie z "Radiem Swaboda". Gdy zapytała, co to oznacza, w odpowiedzi usłyszała: "gotować, prać i pieścić". "Przez miesiąc mieszkałam na ulicy" Kiedy pułk Małgorzaty został wysłany do Ukrainy, miała nadzieję, że nękanie oficera się skończy, ale stawało się coraz bardziej natrętne. Gdy pułkownik zdał sobie sprawę, że kobieta nie zamierza z własnej woli zostać jego "polową żoną", stworzył dla niej koszmarne warunki. "Przez miesiąc mieszkałam na ulicy. Inni nocowali w domach i namiotach, a ja spałam na ziemi. Pułkownik chciał, bym się z nim przespała. Odmówiłam. W odpowiedzi zostałam przerzucona na sam przód, do czerwonej strefy. Może myślał, że tam zginę" - cytuje Małgorzatę "Radio Swaboda". Ucieczka groziła zastrzeleniem przez własne wojsko Według Małgorzaty w ośrodku przebywało siedem kobiet w wieku od 23 do 38 lat. Kobieta opisuje, że jedną z nich - Swietłanę - pobił kolbą i postrzelił oficer plutonu. "Zrobiono to tak, by wyglądało na Ukraińców" - czytamy w tekście. Z materiału dowiadujemy się też, że do kobiet nie docierała żadna pomoc humanitarna, co miało sprawić, by wszystkie - poprzez zastraszenie i groźby - zdecydowały się na świadczenie usług seksualnych. "Nie było sensu uciekać, bo groziło to zastrzeleniem przez własne wojska" - konkluduje kobieta. Zrozumiała, co przeżyła, gdy wróciła Małgorzata w rozmowie z "Radiem Swaboda" mówi, że zobaczyła zmiany, jakie w niej zaszły, dopiero gdy wróciła do Rosji. "Zdałam sobie sprawę, że moja psychika jest złamana. Cierpię na ataki paniki, biorę leki przeciwdepresyjne" - relacjonowała. Dziennikarz opisuje z kolei, jak przerażające było słuchanie kobiety, która wyzutym z emocji głosem opowiadała o zastraszaniu, pijanych funkcjonariuszach i zmuszaniu do stosunków seksualnych. Czytaj także: Premier: Ograniczymy napływ ukraińskiego zboża do Polski