Katiużanka, obwód kijowski, ok. 60 km od Kijowa. To tu Ukraińcy natrafili na pamiętnik rosyjskiego żołnierza - podaje w obszernym materiale Radio Swoboda. Znaleziska dokonano po tym, jak rosyjskie wojska wycofały się z okolicy i weszły w fazę przegrupowania przed atakiem szykowanym na wschodzie kraju. Po wycofaniu się rosyjskich wojsk, Ukraińcy wchodzą do miejsc zajmowanych uprzednio przez okupantów. Tak było i tym razem. W szkole w Katiużance Rosjanie utworzyli swój punkt dowodzenia, zostawiając po sobie część sprzętu. Wśród znalezisk był jednak i pamiętnik jednego z żołnierzy. Pamiętnik rosyjskiego żołnierza Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, swoje zapiski porzucił prawdopodobnie żołnierz w randze oficera. W swoim pamiętniku dzieli się przemyśleniami na temat wojny w Ukrainie i zapisuje szczegóły przesłuchań na terenie miejscowości. Z informacji zamieszczonych w pamiętniku wynika, że rosyjski żołnierz przekroczył granicę z Ukrainą pierwszego dnia wojny - 24 lutego. Cztery dni później był już w Katiużance. Swoje przemyślenia zaczął spisywać 13 marca. Nie kryje w nich swojego rozgoryczenia działaniami dowództwa. "Chcieli blitzkriegu, a w rezultacie zajęli dopiero piąty punkt. Wejść do obcego kraju i bombardować jego miasta? Istnieje przeświadczenie, że nasze działania zostaną nazwane drugim nazizmem. Historia zorganizuje nam kolejną Norymbergę" - pisze. Później dodaje, że działania wojska nie są skoordynowane, a w ciągłe przekonywanie o sukcesie nikt już nie wierzy. W zapiskach pojawia się również wzmianka, że wśród wojskowych krążą plotki, jakoby Ukraińcy byli wspierani personelem i sprzętem z Zachodu. "Ale to tylko pogłoski"- dodaje. Następnie żołnierz opisuje, jak prowadził przesłuchania "nazistów" - mając na myśli schwytanych Ukraińców. "Byłem bezwzględny podczas przesłuchań. Przesłuchiwałem krzyżowo, indywidualnie, nocą" - pisze. Dalej chwali się, że przesłuchał księdza, a surowość jego techniki "wzbudziła podziw specjalistów z FSB". W ostatnich wpisach oficer snuje plany na temat swojej kariery w wojsku.