Ukraińskie siły zniszczyły w środę wieczorem rosyjski skład paliw na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko informował na Telegramie, że w wyniku skutecznego ataku doszło do pożaru co najmniej 12 cystern, które znajdowały się na stacji kolejowej. Rosjanie sami sobie zaszkodzili Efekty ostrzału zostały następnie zaprezentowane przez korespondenta rosyjskiej telewizji Rossija-24 Borisa Maksudowa. Pozwoliło to ukraińskim wojskom "dokończyć dzieła" i w czwartek zniszczyć kolejne cztery cysterny o pojemności 60 ton. Podobny przypadek miał miejsce m.in. w sierpniu. Wówczas sztab rosyjskiej grupy Wagnera w okupowanej Popasnej w obwodzie ługańskim został ostrzelany po tym, gdy jeden z rosyjskich reporterów opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia z bazy.