Z relacji w prokremlowskich mediach wynika, że transformator stacji w rosyjskim Szebekinie "został uszkodzony przez pociski". W efekcie wybuchł tam pożar, a około dwa tysiące osób nie ma dostępu do prądu i bieżącej wody. "Na miejscu jest zastępca szefa obwodu Konstantin Polezhaew, szef administracji okręgu szebekińskiego Władimir Żdanow, policja oraz służby" - informowała prokremlowska agencja Interfax. Rosja. Pożar na stacji w Szebekinie. "Karma wraca" Agencja, powołując się na słowa gubernatora obwodu biełgorodzkiego Wiczesława Gładkowa, poinformowała, że skutki ataku "zostaną naprawiane w ciągu dwóch godzin". Do sprawy odniósł się doradca burmistrza Mariupola Petr Andriuszczenko. "Dziwne, że Rosjanie milczą, co? Odwet to gra obustronna, prawda?" - napisał w Telegramie. Andriuszczenko pokazał też osoby fotografujące się przed ogromnymi znaczkami pocztowymi, na których widać pożar w Szebekinie. "Znaczki dostępne w przedsprzedaży. Rosjanie, co z twarzą?" - napisał pod postem. Sytuacja odbiła się echem również w mediach Ukraiński. Pożar w Szebekinie jest tam najczęściej komentowany słowami "karma wraca".