Zanim w studiu rozpoczęła się zagorzała dyskusja, prowadzący audycję zaprezentował materiał, w jakim jednoznacznie skrytykowano walentynki. W akompaniamencie złowrogiej muzyki reportaż pokazywał kolejne cytaty rosyjskich polityków i dziennikarzy. Nazywali dzień św. Walentego "sprzecznym z rosyjską tradycją i historią" oraz "wrogim podstępem Zachodu", który został "narzucony Rosji 30 lat temu" tak samo, jak Halloween. Rosja: Propaganda uderza w walentynki. "To zachodnia ideologia" Po filmie wprowadzającym do dyskusji naszedł czas na wymianę zdań. - W Europie wymyślili sobie ten dzień zakochanych. Miała wzrosnąć liczba urodzeń dzieci, miała wzrosnąć liczba rodzin. A co mamy w zamian? Parady równości, operację zmiany płci i śluby z psami - stwierdził przedstawiciel Ministerstwa Kultury Paweł Pożygajło. W swojej krytyce kontynuował, że walentynki "nie mają duszy", a także są pretekstem do wprowadzania "zachodniej ideologii", niezgodnej z rosyjską kulturą i zwyczajami "zdrowych ludzi". Pożygajło stwierdził, że obchodzenie dnia św. Walentego powinno być zniesione, a w Rosji należy wprowadzić święta promujące dzietność i zgodne z tradycjami. "Co jest złego w okazywaniu miłości?" Spójny dotychczas przekaz złamał jednak komentator polityczny z Radia Sputnik. Powołując się na statystki Banku Światowego Aleksiej Timofjew stwierdził, że w Europie Zachodniej - mimo rzekomej ideologizacji - wskaźnik demograficzny ma się lepiej niż w Rosji. Jako przykład podał Austrię, Hiszpanię, Portugalię i Francję. Niedowierzając w te dane, wypowiedź skontrował prowadzący. - Ale Bank Światowy jest kierowany przez głupich ludzi - stwierdził. - Głupi, czy nie, ale potrafią liczyć - dodał Timofjew, lecz propagandysta wciąż zaprzeczał. - Nie widzę nic złego w walentynkach. To dobre dla gospodarki, ponieważ ludzie chodzą kupować prezenty, wydają pieniądze. To pomaga wzrostowi gospodarczemu w naszym kraju - podkreślał komentator. - Co jest złego w okazywaniu miłości drugiemu człowiekowi, w obdarowywaniu, w mówieniu miłych słów? Co jest w tym bezdusznego? - dopytywał Timofjew.