Dmitrij Szkrebec, ojciec marynarza, zamieścił pismo od Prokuratury Wojskowej Floty Czarnomorskiej w serwisie społecznościowym VK. Niezależny portal Meduza, który opisał sprawę, podkreśla, że nie potwierdzono autentyczności dokumentu. Śledczy w piśmie twierdzą, że okręt zatonął w wyniku awarii i nie brał udziału w "operacji wojskowej w Ukrainie". 20-letni Jegor jest jednym z zaginionych. "Poszukiwania nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Miejsce pobytu twojego syna jest obecnie nieznane" - przekazała prokuratura. Krążownik "Moskwa" zatopiony. Został trafiony rakietami Krążownik "Moskwa" był okrętem flagowym rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. 14 kwietnia zatonął, po tym, jak został trafiony dwoma rakietami manewrującymi Neptun. Na pokładzie było 510 osób. Początkowo informowano o śmierci większości marynarzy. Jednak portal Meduza, powołując się na źródła w dowództwie Floty, twierdzi, że zginęło 37 osób, a około 100 zostało rannych. Nieznana jest liczba osób zaginionych. Zobacz też: Wojna na Ukrainie. "Zmowa milczenia" w sprawie żołnierzy "Moskwy". Nowy przeciek Według propagandy Kremla krążownik "Moskwa" zatonął podczas holowania "w warunkach sztormu". Potwierdzano śmierć jednego żołnierza, z kolei 27 uznano za zaginionych. W czwartek stacje NBC News, CNN oraz dziennik "New York Times" podały, powołując się na źródła w amerykańskiej administracji, że amerykańskie służby pomogły Ukraińcom zlokalizować krążownik. W odpowiedzi na doniesienia rzecznik Pentagonu zapewnił, że USA nie przekazały "konkretnych danych do namierzenia".