"Obecnie zespół śledczy prowadzi szereg czynności dochodzeniowych i poszukiwawczych mających na celu ustalenie osób zamieszanych w to przestępstwo oraz ustalenie wszystkich okoliczności zdarzenia" - czytamy w oświadczeniu, na które powołuje się Reuters. W sieci dostępne są zdjęcia (uwaga, drastyczne!) pokazujące obrażenia kobiety. Miłaszyna i Niemow przebywają w moskiewskim szpitalu. "To było klasyczne porwanie" Pobicie dziennikarki "Nowej Gaziety" i jej prawnika miało miejsce we wtorek rano w stolicy rosyjskiej Republiki Czeczenii, Groznym. Uzbrojeni napastnicy zatrzymali auto, którym podróżowali Jelena Miłaszyna oraz Aleksander Niemow. "To było klasyczne porwanie. Wyrzucili z samochodu naszego kierowcę, a potem związali mi ręce, rzucili na kolana i przyłożyli pistolet do głowy" - opisała reporterka w rozmowie z czeczeńskim urzędnikiem ds. praw człowieka. Napastnicy ogolili dziennikarce głowę i oblali jej twarz niebieską farbą. Kobieta trafiła do szpitala z urazem mózgu i połamanymi palcami. Prawnik został dźgnięty ostrym narzędziem w nogę. "Podczas pobicia powiedziano jej: "Zostałaś ostrzeżona. Wynoś się stąd i nic nie pisz'" - opisało na Telegramie zdelegalizowane w ubiegłym roku stowarzyszenie "Memoriał" zajmujące się ochroną praw człowieka. Jechali na rozprawę Jelena Miłaszyna oraz Aleksander Niemow jechali autem na rozprawę Zaremii Musajewej, zatrzymanej przez czeczeńskie siły bezpieczeństwa w styczniu 2022 roku. Obrońcy praw człowieka zaznaczali, że proces jest motywowany politycznie. Synowie skazanej we wtorek na 5,5 roku kolonii karnej kobiety byli bowiem zagorzałymi krytykami czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa i musieli opuścić kraj. Dziennikarka w swojej pracy zajmowała się badaniem naruszeń praw człowieka w Czeczenii, opisywała m.in. tortury stosowane przez władze regionu wobec osób LGBT. Grożono jej śmiercią, a w 2020 sam Ramzan Kadyrow nazwał dziennikarkę w mediach społecznościowych "terrorystką". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!