BBC opisuje historie żołnierzy wysłanych na front w Ukrainie, którzy odmówili walki. Brytyjskie media zmieniły faktyczne imiona bohaterów, by nie narażać ich na niebezpieczeństwo we własnym państwie. Wojna w Ukrainie. "Za odmowę walki chcieli zabić mojego syna" Pierwsza z nich porusza sytuację ojca Siergieja i syna Stanisława, który po wezwaniu przez rosyjskie władze, wyruszył do Ukrainy. "Masz tam krewnych. Po prostu odmów" - próbował przekonywać ojciec swojego syna, lecz ten był przekonany o swoim obowiązku wobec ojczyzny. "Wrócisz jako zombie, przekonasz się" - mówił Siergiej to Stanisława przed opuszczeniem domu. Ojciec próbował na wszelkie sposoby zwolnić syna ze służby. Choć jego pisemne wnioski do dowództwa przyniosły skutek, to Stanisław trafił do aresztu wojskowego, gdzie próbowano go zmusić do walki. "Pobili go, a potem wynieśli na zewnątrz, jakby chcieli go zastrzelić. Położyli go na ziemi i kazali liczyć do dziesięciu. Odmówił. Więc kilka razy uderzyli go pistoletem w głowę. Jego koledzy powiedzieli mi, że jego cała twarz była pokryta krwią" - przekazał w rozmowie z BBC ojciec zmobilizowanego żołnierza. "Potem zabrali go do pokoju i powiedzieli mu: 'Idziesz z nami, bo inaczej cię zabijemy'. Ale wtedy ktoś wyszedł na przeciw i powiedział, że zabiorą mojego syna do pracy w magazynie" - dodał. "Traktowanie mojego syna było nie tylko nielegalne, ale także nieludzkie" Inna historia porusza los porucznika rosyjskiej armii Andrieja, który trafił na front w lipcu, jeszcze przed ogłoszeniem częściowej mobilizacji. Gdy odmówił walki, próbował skontaktować się ze swoją matką Oksaną. "Andriej powiedział mi, że odmówił poprowadzenia swoich ludzi ze swojego oddziału na pewną śmierć" - mówi BBC Oksana. "Jako porucznik zrozumiał, że jeśli on i jego ludzie pójdą przodem, nie wyjdą z tego żywi" - dodała. Jak wynika z jej relacji za swoją decyzję Andriej trafił do aresztu śledczego. "Wtedy dostałam SMS, że on i czterech innych funkcjonariuszy zostało wsadzonych do piwnicy. Żadnego z nich nie widziano ich od pięciu miesięcy" - podkreśliła. "Później powiedziano mi, że budynek, w którym się znajdowali, został ostrzelany i że wszystkich pięciu mężczyzn zaginęło. Wojsko przekazało mi, że nie znaleziono też żadnych szczątków. Nie wiadomo, co się z nimi stało. To nie ma sensu. To absurd. Traktowanie mojego syna było nie tylko nielegalne, ale także nieludzkie" - opowiada brytyjskim mediom zdruzgotana matka. Władimir Putin zaprzecza doniesieniom. "To wszystko bzdury" Jak donosi BBC, wielu nowo zmobilizowanych żołnierzy od początku skarży się, że są wysyłani na odcinki walk bez wystarczającego wyposażenia lub odpowiedniego przeszkolenia. Z Ukrainy napłynęło wiele doniesień o zatrzymaniu zmobilizowanych żołnierzy rosyjskich - w niektórych przypadkach zamkniętych w celach i piwnicach za odmowę powrotu na linię frontu. "Celem dowódców jest zatrzymanie tam żołnierzy. Dowódcy znają tylko przemoc i zastraszanie. Nie rozumieją, że nie można zmusić ludzi do walki" - mówi BBC Elena Popowa z rosyjskiego ruchu osób odmawiających walki na froncie. "Ci, którzy odmawiają walki, są traktowani w paskudny sposób" - dodała. "Po tym, jak spędzili czas na linii frontu w okopach, zmarznięci i głodni wracają do baz i są po prostu oczerniani i przeklinani przez swoich dowódców" - stwierdził w rozmowie z brytyjską telewizją. Rosyjskie władze odrzucają zarzuty o rozczarowanych żołnierzach i przetrzymywaniu ich w celach i piwnicach. "Nie mamy żadnych obozów ani obiektów więziennych dla rosyjskich żołnierzy" - stwierdził prezydent Władimir Putin na początku grudnia. "To wszystko bzdury i fałszywe twierdzenia. Ktokolwiek to mówi, nie ma żadnych realnych argumentów, by poprzeć swoje kłamliwe tezy".