- Przy ulicy Jabłunskiej w Buczy okupujący miasto rosyjscy żołnierze stworzyli "prawdziwą salę tortur", a według ocalałych mieściła się tam kwatera główna kadyrowców, którzy wypalali ludziom oczy, odcinali części ciała i zamęczali na śmierć nie tylko dorosłych, ale również dzieci - podała agencja Ukrinform, cytując wpis Denisowej na Telegramie. - Według władz miasta dotychczas potwierdzono, że w Buczy zabitych zostało łącznie 360 cywilów, w tym co najmniej 10 dzieci - przekazała rzeczniczka praw obywatelskich Ukrainy. Denisowa: Zbierają ciała ludzi i palą w krematoriach Zdaniem Denisowej w oblężonym przez siły rosyjskie Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy Rosjanie intensywnie używają mobilnych krematoriów do spalania ciał zabitych mieszkańców i zacierania śladów swoich zbrodni. Według rzeczniczki praw człowieka Rosjanie zbierają ciała z ulic, a następnie spalają je w krematoriach. W ten sposób "oczyszczono" już kilka dzielnic. Krematoria umieszczono w przemysłowej dzielnicy z magazynami, przy szosie Wołodarskiej. - Okupanci wykorzystują wielkie chłodnie magazynów do przechowywania ciał - napisała Denisowa. Mer Buczy: Nikt z zabitych nie był wojskowym - Wśród mieszkańców Buczy pod Kijowem, zabitych przez rosyjskich żołnierzy, nikt nie był wojskowym - powiedział w piątek mer miasta Anatolij Fedoruk w wywiadzie dla portalu Ukrainska Prawda. W obszernym wywiadzie mer ocenił, że Rosjanie zaczęli zabijać mieszkańców, gdy zdali sobie sprawę, że nie zdobędą Kijowa. Wyjaśnił, że Bucza nie zdążyła przed inwazją rosyjską stworzyć oddziałów Obrony Terytorialnej. Miasto znalazło się w "szarej strefie", tzn. pomiędzy wojskami rosyjskimi i armią ukraińską, dla której najważniejszym zadaniem było niedopuszczenie Rosjan do Kijowa. - 3 marca Bucza była już całkowicie okupowana i odcięta od Kijowa - powiedział Fedoruk. Mer Buczy podziękował za pomoc humanitarną dla miasta, w tym nadchodzącą z Polski.