Potencjał Rosji wystarczy do przeprowadzenia dwóch lub trzech zmasowanych uderzeń z użyciem ponad 80 rakiet - ocenił przedstawiciel ukraińskiego Głównego Zarządu Wywiadu Wojskowego Wadym Skibicki w rozmowie z działającym na Litwie, Łotwie i w Estonii portalem Delfi. "Ostatnie uderzenie to niecałe 30 pocisków naprowadzanych precyzyjnie. Oznacza to, że mają deficyt i brakuje im czasu, by uzupełnić arsenał" - stwierdził. Wcześniej eksperci zwracali uwagę na efekty sankcji, które ograniczają możliwości produkcyjne rosyjskiego przemysłu wojskowego. Przebudowa systemów przeciwlotniczych Zdaniem Skibickiego deficyt pocisków jest przyczyną wykorzystywania przez stronę rosyjską dronów kamikaze, zarówno produkcji irańskiej, jak i własnej. Rozpoczęto też przebudowę systemów obrony przeciwlotniczej S-300 i S-400, dzięki czemu można używać ich do atakowania celów naziemnych. Jak zauważył Skibicki, "nie jest to broń celna, ale niszczycielska". Problem z obecnym wykorzystaniem systemów S-300 i S-400 polega nie tylko na tym, że pociski rzadko trafiają we wskazany cel. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, kiedy pociski zestawów przeciwlotniczych trafiły w pobliskie budynki mieszkalne czy infrastrukturę cywilną. Przykładem jest niedzielny ostrzał wsi Pesoczyn w obwodzie charkowskim. Na opublikowanych przez portal Glavred w Telegramie zdjęciach widać zniszczenia, jakie spowodował pocisk S-300. Skibicki przewiduje, że decydującym okresem wojny będzie wiosna i wczesne lato. "Jeśli zapowiadana na ten czas wielka ofensywa wroga zakończy się jego klęską, będzie to oznaczało upadek Rosji i Putina - powiedział.