Wojskowy, który przez ponad cztery miesiące znajdował się w rosyjskim obozie jenieckim, w rozmowie z wojskowym kanałem Sił Zbrojnych Ukrainy wspominał o codzienności, która spotkała go, gdy znajdował się m.in. w Areszcie Śledczym w Doniecku. Jak stwierdził, jednym z największych problemów dla jeńców był powszechnie panujący głód. Rosjanie nie kwapili się z podaniem nawet najniższej jakości jedzenia przetrzymywanym Ukraińcom. Żołnierz opowiedział m.in. o sytuacji, w której udało mu się wyrwać z wewnętrznej strony spodni kawałek materiału, na który pozbierał okruchy chleba leżące na podłodze celi. - Pamiętam ten moment radości, kiedy jesz. Dali nam jakiś koc, schowałem się i jadłem (...) Zebrałem okruchy chleba, żeby je zjeść. Wtedy poczułem się świetnie - mówił. - Rozmawialiśmy tam codziennie o jedzeniu, o czymś pysznym. Mówiliśmy, że jak się wyjdzie, to zje się wszystko - dodał. Wymiana jeńców wojennych. "Zwykłe rzeczy przynoszą szczęście" Wspominając moment wymiany jeńców pomiędzy Ukrainą i Rosją żołnierz podkreślił, że jest to chwila, którą zapamiętuje się ze wszystkimi szczegółami. Jak podkreślił, od czasu powrotu do domu "zwykłe rzeczy przynoszą szczęście". - Pamiętam jak zostaliśmy przywitani i poczęstowani kanapkami. Ja wciąż pamiętam z czym jadłem (kanapki - red.): z czerwoną rybą i kiełbasą. Pomyślałem wtedy - wow, jakie to super smaczne - opowiadał. Zdaniem Dmytro Kozackiego jednym z najbardziej zaskakujących, dla zwykłych ludzi, zachowań jeńców po dokonaniu wymiany może być ciągła chęć jedzenia. Jak sam przyznał chleb zjadał nawet wtedy, gdy nie był głodny. - Chleb był pyszny. Na początku dostaliśmy worki jedzenia i później został sam chleb. Podczas wymiany, byliśmy w trasie prawie dwa dni, nic nie jedliśmy i nie piliśmy. Jasne jest, że od tego czasu chcę jeść, cały czas - podkreślił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!