"W zeszłym miesiącu okupanci zatrzymali wszystkich mężczyzn z kilku rejonów Mariupola w ramach tzw. filtracji. Około dwóch tysięcy osób zostało wywiezionych do wsi Bezimenne i Kozacke w rejonie nowoazowskim" - pisze Denisowa. Rzeczniczka wskazała, że mężczyznom nie pozwolono na zabranie jakichkolwiek rzeczy osobistych i dokumentów. Jeńców umieszczono na terenie szkoły i lokalnego klubu. Z nagrań wynika, że śpią oni na korytarzach, a do osób wymagających pomocy medycznej nie są dopuszczani lekarze. Bałanda do jedzenia, jedna umywalka na setki osób W Kozacke miał umrzeć mężczyzna, któremu odmówiono wezwania karetki. Z kolei w drugim z obozów odnotowano pierwszy przypadek gruźlicy. "Jedzenie, które dostają więzieni nie nadaje się do spożycia. To bałanda - zupa z liści łobody i ostu. Setki mężczyzn mają do dyspozycji tylko jedną umywalkę, w obozach szerzą się przez to choroby" - dodaje Denisowa. "Za najmniejsze przejawy nieposłuszeństwa więźniowie są bici i poddawani torturom. Jeńców prowadzi się do okolicznych wsi i każe wykonywać prace pod nadzorem rosyjskiego wojska" - czytamy dalej. Denisowa podaje również, że w tym tygodniu jeńcy usłyszeli, że mają ubrać ukraińskie mundury i tak przebrani maszerować z okazji Dnia Zwycięstwa (9 maja). Rzeczniczka zaznacza, że na terenie Mariupola pozostały głównie kobiety, które ukrywają się przed rosyjskimi żołnierzami, by nie paść ofiarami gwałtu. "Rosyjskie działania w Mariupolu to ludobójstwo narodu ukraińskiego" - stwierdza Denisowa.