Informację o tym, że Rosjanom udało się poczynić postępy w Torećku w obwodzie donieckim w Ukrainie, przekazała w mediach społecznościowych Anastazja Bobownikowa, rzeczniczka operacyjno-taktycznego zgrupowania "Ługańsk". W środę o sytuacji w mieście mówił rzecznik Zjednoczonej Brygady Szturmowej "Lut" Artem Jepko. Jak ujawnił, rosyjscy żołnierze w ciągu kilku godzin byli w stanie przebić się w okolice kopalni znajdującej się w centrum miejscowości. Wojna w Ukrainie. Rosjanie chcą zdobyć Torećk. Stosują niszczycielską taktykę Rzeczniczka Ługańskiej Grupy Operacyjno-Taktycznej podkreśliła, że okupanci zajęli kilka ulic na obrzeżach Torećka. Anastazja Bobownikowa dodała, że wcześniej Rosjanie kontrolowali ulicę Centralną, jednak teraz przejęli też sąsiednie ulice. Siły rosyjskie, aby poczynić postępy na froncie, stosują taktykę spalonej ziemi. "Zrobili to (zajęli ulice - red.), niszcząc i paląc wszystkie domy i schrony na tych ulicach. Ale wróg również nie będzie miał gdzie się ukryć. Jednak dowództwo rosyjskiej armii nie liczy strat. (Rosjanie - red.) po prostu palą miasto i kontynuują szturm małymi grupami" - oceniła rzeczniczka. Jak dodała, w Torećku nie ma już ani jednego budynku, który byłby w pełni nienaruszony przez Rosjan. Wojna w Ukrainie. Trudna sytuacja w Torećku. "Wyczerpujące walki" Rzecznik Zjednoczonej Brygady Szturmowej "Lut" Artem Jepko podkreślił w rozmowie z Radiem Swoboda, że sytuacja w Torećku jest bardzo dynamiczna, a prowadzone w tamtym rejonie walki są wyjątkowo trudne i wyczerpujące dla obu stron. - Zdarzyło się, że w kamienicy na pierwszym piętrze jesteśmy my, a na drugim Rosjanie i staramy się w nich uderzyć. Dlatego trudno jest to opisać. Nie dlatego, że nie chcę tego powiedzieć, ale dlatego, że sytuacja jest dynamiczna - mówił Jepko dodając, że "teraz mogą być dwa lub trzy budynki mieszkalne, które zajmują Rosjanie, a godzinę później już ich tam nie ma". Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina - Rosja Co więcej, rosyjscy żołnierze wdrożyli również inną taktykę, która polega na podpalaniu lasów i zaminowanych pól. Zastępca naczelnika administracji obwodu charkowskiego Jewhen Iwanow przekazał, że służby zabezpieczają drogi, aby płomienie nie przedostały się do miasta. - W samym obwodzie charkowskim mamy 211 miejscowości, które są bezpośrednio zagrożone pożarami. Staramy się je zabezpieczyć, wykopując głębokie rowy wokół zabudowań - podkreślił. Źródła: Unian, Interia ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!