- Myślę, że w rzeczywistości nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile Rosjanie mają rakiet, nawet sami Rosjanie. Bo są to zapasy sowieckie, składające się z zapasów rakiet zbudowanych w latach 60., 70., 80., później, jak myślę, już mniej ich produkowano - podkreślił ekspert, cytowany we wtorek przez portal RBK-Ukraina. - Proszę sobie wyobrazić, że rakieta przez ok. 50 lat leżała w magazynie: trzeba ją przetestować, sprawdzić jej części. Kiedy zastanawiamy się, skąd Rosja bierze części, Rosja może po prostu brać ogromne zapasy rakiet, rozbierać je, uprawiać "techniczny kanibalizm", z dziesiątek starych rakiet składać kilka nowych i przygotowywać je do zastosowania - kontynuował Samuś. Ekspert: Moskwa posiada wystarczającą liczbę pocisków Ekspert zaznaczył, że Rosja wykorzystała już przeciwko Ukrainie kilka tysięcy rakiet, ale nie warto liczyć na to, że jej podstawowe zapasy się wyczerpały. Wyraził jednocześnie przekonanie, że Moskwa posiada wystarczającą liczbę pocisków do atakowania ukraińskiej infrastruktury energetycznej, ale nie do prowadzenia operacji strategicznej. Rzecznik sił powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat poinformował w niedzielę, że Rosja zastosowała przeciwko Ukrainie ponad cztery tys. rakiet. Te szacunki nie obejmują S-300, pocisków do wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych i - najpewniej - rakiet typu Ch-58 i Ch-59 - podał portal RBK-Ukraina.