- Tam, po okupowanej stronie, jest zdecydowanie więcej wody. Domy zalane aż po dachy. Najgorsze, że tam nie ma żadnej pomocy, żadnego wsparcia, tylko represje, wręczanie rosyjskich paszportów i wywózka do Woroneża - oświadczył. Wysadzenie zapory w Nowej Kachowce. "Tam sytuacja jest o wiele bardziej tragiczna" Ukraińskie władze poinformowały o wysadzeniu przez Rosjan zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce 6 czerwca. Powódź zatopiła przede wszystkim ziemie, które są okupowane przez rosyjskie wojska. - Po drugiej stronie rzeki sytuacja jest gorsza. Nasza, prawa strona Dniepru położona jest wyżej, więc tutaj jest spokojniej. Tam sytuacja jest o wiele bardziej tragiczna, bo jest więcej zalanych terenów - wskazał. Według urzędnika po stronie kontrolowanej przez władze Ukrainy woda zalała 32 proc., podczas gdy po stronie zajętej przez Rosjan jest to aż 68 proc. całkowitej powierzchni. Ukraina. Wolontariusze narażają życie, by ratować Ukraińców z okupowanych terenów Mimo obecności wojsk okupacyjnych ukraińscy wolontariusze z prawego, zachodniego brzegu Dniepru podejmują jednak akcje ewakuacji ludzi z brzegu lewego. Są one bardzo ryzykowne ze względu na ostrzały dokonywane przez Rosjan. - Misje ewakuacyjne są prowadzone, ale są bardzo niebezpieczne. W niedzielę podczas ewakuacji zginęły trzy osoby, było wielu rannych. Rosjanie po prostu ostrzelali wolontariuszy i starszych ludzi, którzy znajdowali się w łódkach - wyjaśnił urzędnik. Według jego relacji wolontariuszom udało się wywieźć z okupowanej strony 130 osób, w tym dzieci. W Chersoniu zostali oni umieszczeni w szpitalach, akademikach i internatach, gdzie otrzymali jedzenie i odzież. Następnie zostaną rozwiezieni po innych miastach Ukrainy. Pytany o potrzeby obwodu związane z powodzią, Prokudin odpowiedział, że zmieniają się one każdego dnia. - Potrzeby każdego dnia się zmieniają. Przyjechaliśmy właśnie z jednej z gmin, która całkowicie została zalana wodą. Domy są zrujnowane, nie ma ścian, ludzie stracili wszystko. Potrzebują wszystkiego, od naczyń i pościeli do podstawowych sprzętów. W ich domach nie ma nawet ścian - relacjonował. Prokudin: Staliśmy się dwoma bardzo bliskimi sobie narodami W Chersoniu i innych miejscowościach obwodu, gdzie poziom wody już spadł, brakuje pracowników do usuwania szkód popowodziowych. - Ludzie pracują pod ostrzałami, bo z przeciwnej strony ciągle nadlatują pociski - podkreślił. Prokudin podziękował za wsparcie, którego podczas powodzi i w trakcie całej, trwającej od lutego ub. roku inwazji Rosji udziela Ukrainie Polska. - Dostajemy bardzo dużo pomocy z Polski. Nie tylko Chersoń, ale cała Ukraina. Staliśmy się dwoma bardzo bliskimi sobie narodami - powiedział szef Chersońskiej Wojskowej Administracji Obwodowej. Więcej informacji o wydarzeniach w Ukrainie można znaleźć [TUTAJ].