Po rozpoczęciu wojny Rosjanie uciekali do Turcji nie tylko ze względu na relatywnie tanie życie nad ciepłym morzem, ale także z powodu łatwej legalizacji pobytu. Rok temu wystarczyło wynająć dom na okres od sześciu miesięcy do dwóch lat, aby uzyskać zezwolenie na pobyt turystyczny na ten sam okres. Dzięki przedłużeniu dzierżawy można było uzyskać zezwolenie na pobyt na kolejny rok lub dwa, a po pięciu latach starać się o obywatelstwo. Władze tureckie zaczęły jednak stopniowo dokręcać śrubę. W marcu 2022 roku wprowadziły pierwsze ograniczenia dotyczące obszarów, w których można było uzyskać podstawowe zezwolenie na pobyt turystyczny, a w lipcu poważnie rozszerzyły listę obszarów "zamkniętych". Od końca grudnia 2022 r. Rosjanom zaczęto masowo odmawiać wydania turystycznego zezwolenia na pobyt. Jednocześnie zamiast przedstawienia przyczyn odmowy, wielu Rosjan otrzymało nakaz opuszczenia kraju w ciągu 10 dni. 29 grudnia rosyjskojęzyczni relokatorzy utworzyli w Telegramie kanał "Zezwolenie na pobyt w Turcji" i zaczęli prowadzić własne statystyki odmów i zatwierdzeń zezwoleń na pobyt. W styczniu odmowę otrzymało 237 osób, a zgodę - 134. Nikt nie rozumiał, jakimi motywami kierują się tureckie władze, podejmując decyzję. Składając w tym samym dniu podobny pakiet dokumentów i przedstawiając takie same umowy najmu, w tym samym budynku, część wnioskodawców otrzymała akceptację, a innym odmówiono. Rosjanie doszli do wniosku, że składanie dokumentów to loteria. Próbowanie szczęścia w Turcji nie jest tanie: formalności związane z ubieganiem się o zezwolenie na pobyt, ich tłumaczenie i poświadczanie to koszt nawet 1000 dolarów. Rosjanka o Turcji: To nie jest kraj, ale beczka prochu - Przyjechaliśmy z chłopakiem do Turcji w październiku z Kazachstanu - mówi 35-letnia Daria z Omska. - Wszyscy, którzy zgłosili się w tym samym czasie, co my, zostali odrzuceni. Musiałam spakować walizki i wrócić do Rosji, choć było strasznie - w końcu mobilizacja się nie skończyła, wszyscy czekają na drugą falę. Znajomi spakowali się i polecieli do Tajlandii, a my nie mieliśmy wyboru: wydaliśmy wszystkie pieniądze na notariusza, tłumacza, opłaty pośrednika w handlu nieruchomościami, czynsz za pół roku z góry, kaucje, itp. - wylicza. - Nikomu innemu nie radzę szukać azylu w Turcji. Nie lećcie tak jak my i tysiące innych ludzi, którzy wierzyli, że będzie nam dane żyć tutaj w pokoju. To nie jest kraj, ale beczka prochu, w której prawo zmienia się co pięć minut, a my, obcokrajowcy, zdecydowanie nie jesteśmy już mile widziani w Turcji - mówi 35-latka, cytowana przez Sibir.Realii. Po otrzymaniu odmowy większość uczestników czatu "Zezwolenie na pobyt w Turcji" wyjeżdża do innych krajów - Tajlandii, Wietnamu, Gruzji. W marcu zezwolenia na pobyt wydano 75 osobom, odmówiono 95. Wielu usłyszało od urzędników migracyjnych następujące wyjaśnienie: My nie dajemy Rosjanom. Powodem są stosunki między naszymi krajami. Obecnie, według tureckiego Departamentu Migracji, w kraju przebywa ponad 132 tys. Rosjan na podstawie zezwolenia na pobyt turystyczny wydanego na okres do roku. Ich dalszy los jest niejasny. Kazachstan: Rosjanie nie czują się bezpiecznie Do sąsiedniego Kazachstanu, do którego wjazd był możliwy nawet bez paszportu, po rozpoczęciu mobilizacji przybyło rekordowo wielu Rosjan. W sumie w 2022 roku przyjechało ich 2,9 miliona. Do 2023 roku mogli przebywać w Kazachstanie na podstawie czasowej wizy. Jeśli wyjeżdżali do Kirgistanu czy Uzbekistanu i od razu wracali, można było zresetować warunki legalnego pobytu. Jednak 27 stycznia władze Kazachstanu postanowiły zlikwidować tę lukę i przyjęły nowe zasady wizowe. Teraz obywatele krajów członkowskich Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, w skład której wchodzi Rosja, mogą przebywać w Kazachstanie nie dłużej niż 90 dni w ciągu 180 dni. Cudzoziemcy mogą zatem wjechać do kraju i przebywać w nim do trzech miesięcy, nie częściej niż dwa razy w roku. Dlatego relokatorzy z Rosji mają dwa wyjścia: albo opuścić Kazachstan, albo zdobyć zezwolenie na pobyt czasowy. - Moja dziewczyna i ja przybyliśmy do Kazachstanu 29 września - mówi 32-letni Denis z Nowosybirska. - W panice wybraliśmy kraj, do którego łatwiej się dostać. Nie myśleliśmy o zostaniu na dłużej, ale nieoczekiwanie polubiliśmy Kazachstan: wygodne miejskie środowisko, życie jest trochę tańsze, a co najważniejsze, ludzie są bardzo dobrzy, przyjaźni i gościnni. Pracujemy zdalnie, nie jesteśmy przywiązani do konkretnej lokalizacji, dlatego zdecydowaliśmy się zostać. Wielu naszych przyjaciół pracujących zdalnie również postanowiło przeczekać turbulencje w Kazachstanie. Nie planowaliśmy zdobywać pozwolenia na pobyt czasowy, ponieważ nie mamy potrzeby podejmowania tutaj pracy. Przy lokalnych pensjach - a są one znacznie niższe niż w Rosji - to nie ma sensu - dodaje. Rosjanie twierdzą, że za zmiany w kazachskim prawie odpowiedzialna jest Rosja, która stara się zmusić swoich obywateli do powrotu. - To poczucie, że w każdej chwili możesz zostać poddany ekstradycji, sprawiło, że wiele osób opuściło Kazachstan. To jest główny powód, dlaczego Rosjanie tu nie zostają - mówi Denis. Aby uzyskać w Kazachstanie zgodę na pobyt czasowy, należy zapisać się na lokalną uczelnię, otworzyć firmę lub zdobyć pracę, czego większość relokatorów nie planowała. Są jednak tacy, którzy godzą się na takie warunki: liczba Rosjan przyjeżdżających do Kazachstanu w celach zarobkowych podwoiła się w 2022 r. w stosunku do 2021 r., z 31 tys. do 63 tys. osób. Argentyna: "Turystyka ciążowa" Rosjanek Na początku marca Bloomberg, powołując się na dane argentyńskiego Ministerstwa ds. Imigracji, podał , że od początku 2022 r. do Argentyny wjechało ponad 22 tys. Rosjan. W styczniu do kraju przyleciało cztery razy więcej obywateli Rosji niż rok wcześniej - wówczas 4,5 tys. Kraj w kryzysie gospodarczym, z prawie stuprocentową inflacją, przyciągał uciekających przed wojną w Ukrainie własną polityką wobec migrantów. W Argentynie można przebywać do 90 dni bez wizy. Jeśli w tym czasie urodzi się dziecko, automatycznie zostanie ono Argentyńczykiem, a zaledwie rok później, na podstawie obywatelstwa dziecka, jego rodzice również mogą otrzymać paszport. Rosjanie zaczęli wykorzystywać tę okazję tak aktywnie, że tylko jednym lotem Ethiopian Airlines, z przesiadką w Addis Abebie, w lutym do Buenos Aires trafiły jednocześnie 33 kobiety w trzecim trymestrze ciąży. Szefowa argentyńskiej służby migracyjnej Florencia Carignano powiedziała, że w ciągu ostatniego roku do Argentyny przybyło ponad 10 tys. ciężarnych Rosjanek, z czego 7 tys. opuściło już kraj. Władze argentyńskie zaniepokoiły się "turystyką ciążową" i na początku lutego odmówiły wjazdu do kraju sześciu przyszłym matkom. Ciężarne kobiety utknęły na lotnisku w Buenos Aires. W rezultacie, decyzją sądu, pozwolono im wjechać na terytorium kraju jedynie ze względów humanitarnych. Po głośnym skandalu Argentyna zaczęła odbierać pozwolenia na pobyt Rosjanom, którzy opuścili kraj wkrótce po urodzeniu dziecka. Jednak dla tych, które planują zamieszkać w Argentynie po porodzie, ta ścieżka legalizacji jest nadal otwarta. Aby uzyskać zezwolenie na pobyt w Argentynie, należy spełnić jedną z 20 przesłanek. Dwa lata po uzyskaniu zezwolenia, można ubiegać się o obywatelstwo argentyńskie. Wietnam: Comiesięczny wyjazd z kraju Choć przed wojną to Tajlandia była najpopularniejszym kierunkiem Rosjan w Azji Południowo-Wschodniej, po rozpoczęciu mobilizacji, kiedy stało się jasne, że przymusowe "wakacje" mogą ciągnąć się miesiącami, jeśli nie latami, zaczęli oni wybierać tańszy Wietnam. Ponadto polityka wizowa tego kraju umożliwiała długi pobyt nad ciepłym morzem. Władze wietnamskie zezwalały na bezpłatne odnawianie wizy turystycznej co trzy miesiące. Aby to zrobić, wystarczyło przyjść do urzędu migracyjnego i oddać paszporty, a po tygodniu lub dwóch otrzymywało się je z powrotem ze stemplami. W połowie października Rosjan było już w Wietnamie tak wielu, że przed urzędami zaczęły ustawiać się kolejki. - Stało się jasne, że cierpliwości wietnamskich władz na długo nie wystarczy - mówi 55-letnia Marina z z Moskwy. Tak też się stało. Wietnam zmienił prawo 8 grudnia. Teraz jedynym legalnym sposobem pobytu w Wietnamie jest zwykła wiza. Jeśli ktoś nie chce wyjeżdżać z Wietnamu, musi raz w miesiącu ubiegać się o e-wizę na 30 dni, która kosztuje 25 dolarów, udać się z nią do sąsiedniego kraju i wrócić. Rosjanie wybierają najczęściej podróż do Laosu. Jednak wizja comiesięcznej podróży trwającej dobę i kosztującej w sumie około 500 dolarów dla całej rodziny nie podoba się wielu migrantom. - Już teraz każdego dnia zauważalnie ubywa naszych rodaków na ulicach. Gdyby Tajlandia uprościła politykę wizową, też byśmy wyjechali, mimo że tam jest drożej. Ale tam też nie wszystko jest łatwe: od 1 kwietnia dają tam wizę tylko na 30 dni. Obiecali, że zostawią Rosjanom wizę na 45 dni, tak jak było wcześniej, ale nie. W każdym razie do Rosji nie wrócimy: nie po to urodziłam tego syna, żeby umarł w Ukrainie, a moje wnuki pozostały sierotami - mówi Marina.