O aktualnej sytuacji w regionie mówił na antenie ukraińskiej telewizji publicznej szef miejskiej administracji wojskowej Andrij Biesedin. Urzędnik potwierdził, że miasto jest atakowane przy użyciu bomb o dużej mocy burzącej. - Lewy brzeg został już praktycznie zniszczony. Cała infrastruktura krytyczna, cała infrastruktura cywilna. Każde przedsiębiorstwo, które się tam znajdowało zostało zniszczone przez wroga. Widzimy, że taktyka Rosjan to pozostawienie po sobie jedynie spalonej ziemi - opisywał. Według Biesedina, rosyjska armia zrzuca na Kupiańsk dwa typy bomb. Większe, o masie 1500 kilogramów, kierowane są na centrum miasta. Mniejsze, używane zdecydowane częściej, o masie 250-300 kilogramów spadają na cele na wspomnianym lewym brzegu. Wojna w Ukrainie. Rosjanie przygotowują kolejną ofensywę Na temat działań rosyjskich jednostek w obwodzie charkowskim wypowiedział się także dowódca ukraińskiego batalionu szturmowego "Achilles" Jurij Fedorenko. Wojskowy przyznał, że w ostatnich dniach widoczne jest gromadzenie się Rosjan w obwodzie charkowskim. Na miejsce sprowadzane są między innymi czeczeńskie oddziały kadyrowców. Zdaniem Fedorenki, rosyjscy dowódcy chcą wykorzystać ostatnie dni dobrej pogody, by maksymalnie zbliżyć się do Charkowa i dać sobie możliwość ostrzału miasta. Do realizacji takiego planu potrzebne jest jednak zdobycie Wołoczańska, co uniemożliwiają ukraińscy obrońcy. - Wołoczańsk został niemal całkowicie zniszczony, ale Siły Obronne utrzymują pozycje i większość miasta jest pod naszą kontrolą. Wróg nie odnosi sukcesu w natarciu. W tym przypadku będą skupiać się na rozwinięciu możliwości forsowania rzeki Oskił, a co za tym idzie, okupacji Kupiańska - tłumaczył. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!