- Do zniszczenia tamy elektrowni wodnej w Kijowie potrzeba by takiej liczby bezpośrednich trafień rakietami, że jest to już fikcja. Z tego powodu nie spodziewamy się żadnych problemów w tym zakresie - zapewnia Jewgen Chlobistow, dziekan wydziału przyrodniczego Uniwersytetu Narodowego "Akademia Kijowsko-Mohylańska". Wojna w Ukrainie. Elektrownia w Kijowie uszkodzona. "Najgorsze, co może się wydarzyć" Naukowiec przekonuje, że zniszczenie konstrukcji "jest prawie niemożliwe", a nawet uszkodzenie nie doprowadzi do katastrofy. Jednocześnie Chlobistow uważa, że Rosji może chodzić o zalanie pewnego obszaru stolicy. - Trzeba tylko mieć świadomość, że najgorsze, co może się przydarzyć, to chwilowa awaria kijowskiej elektrowni wodnej i jej niezdolność do produkcji prądu. A wtedy znów znajdziemy się w pewnym deficycie, zwłaszcza mieszkańcy Kijowa - stwierdził Chlobistow. Wojna w Ukraini. Rosjanie trafili w tamę elektrowni w Kijowie W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja przeprowadziła atak na Ukrainę, zabijając siedem osób i raniąc 47 innych. W sieci pojawiło się nagranie z ataku na kijowską elektrownię wodną. Media, powołując się na dyrektora państwowej spółki energetycznej, podawały, że obiekt został zaatakowany rakietami i dronami. Pojawiły się doniesienia, że konstrukcja została uszkodzona, ale nie doprowadziło to do pęknięcia tamy ani zniszczenia innych krytycznych elementów. We wtorek Rosja ponownie zaatakowała terytorium Ukrainy dronami i rakietami balistycznymi. Alarm powietrzny ogłoszono w całym kraju, w tym także w Kijowie. Źródło: Unian ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!