W poniedziałek, gdy Rosja świętowała Dzień Zwycięstwa, przez moskiewski Plac Czerwony przeszła parada wojskowa. Zjawiła się tam także kremlowska elita, na czele z prezydentem Władimirem Putinem, jego współpracownikami oraz większością najwyższych rangą wojskowych. Anton Gerashchenko, doradca ukraińskiego MSW, zauważył jednak, że gdy wojsko Putina prężyło muskuły, w okolicach Kijowa leżą ciała tysięcy zabitych żołnierzy Rosji. Ukraińcy ułożyli zwłoki w workach w chłodniczych wagonach kolejowych, ponieważ Rosjanie nie chcą ich zabrać. "Być może będziemy musieli ich pochować nawet na nasz koszt" - nie wykluczył Gerashchenko. Ciała Rosjan pozostają w Ukrainie. W kieszeniach mundurów zrabowana biżuteria O tym, jak wyglądają składowiska ciał najeźdźców, przekonali się dziennikarze anglojęzycznej Al Jazeery. Sfilmowali m.in., jak Ukraińcy układają je jedne przy drugich. Na mundurach zmarłych pozostają naszywki z rosyjskimi flagami, a w ich kieszeniach znajdowane są chociażby kosztowności zrabowane w zaatakowanych miastach i wioskach. Osoby pracujące przy ciałach - ze względu na ich postępujący rozkład - muszą ubierać specjalne kombinezony. To również znalazło się w materiale katarskiej telewizji. Putin w Moskwie o rzekomych "neonazistach". "Chcieli zbrojnie odbić Donbas" W trakcie poniedziałkowej defilady w stolicy Rosji przemawiał Władimir Putin. Rosyjski prezydent powtórzył główne tezy swojej reżimowej propagandy, np. o tym, że Kreml rzekomo "nie miał wyjścia", a rozpoczynając wojnę, "bronił Rosji". Przywódca twierdził też - zwracając się do żołnierzy - że "dzisiaj walczą o naszych ludzi w Donbasie, o bezpieczeństwo" kraju. Przestrzegał też przed "neonazistami" wspierani przez Zachód, którzy mieli planować zbrojne odbicie Donbasu, okupowanego od 2014 roku. W ten sposób Moskwa od wielu tygodni - niezgodnie z faktami - uzasadnia swoją inwazję na sąsiedni kraj, w wyniku której już zginęły dziesiątki tysięcy cywilów, a miliony ludzi stały się uchodźcami.