Generał Wałerij Załużny to naczelny dowódca ukraińskiej armii. Z kolei generał Ołeksandr Syrski dowodzi ukraińskimi wojskami lądowymi. Jak poinformował Kijów, Moskwa wydała za wojskowymi listy gończe. We wtorek wieczorem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji podało, że na listę osób poszukiwanych został wpisany także dowódca Połączonego Sztabu Sił Zbrojnych Ukrainy generał Serhij Najew. Rosja ściga ukraińskich dowódców. "To porażka" W opinii wiceminister obrony Ukrainy Hanny Malar, Rosja chce w ten sposób "zniwelować status Ukrainy jako ofiary międzynarodowej zbrodni agresji i w sposób formalny zrównać swoje zbrodnicze działania" z ukraińską obroną. Informacja o liście gończym ma też służyć "psychologicznemu naciskowi i demoralizacji" ukraińskich wojskowych - dodała Malar. Jednak, jak oceniła, rosyjska "misja" okazała się porażką. "Rosja przez tę wojnę dorobiła się na tyle toksycznej reputacji i na tyle straciła zaufanie, że jakiekolwiek oskarżenia z jej strony pod adresem naszych wojskowych są odbierane jako okoliczność obciążająca" - napisała Malar na Telegramie. Nakaz aresztowania Putina i Lwowej-Bełowej Rosja od początku inwazji na Ukrainę twierdzi, że walczy z nazizmem, oskarżając Kijów i władze o prześladowania ludności. Moskwa wielokrotnie powtarzała, że celem tzw. "specjalnej operacji wojskowej" - jak Kreml nazywa wojnę - jest obrona mieszkańców samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, z których wielu jest Rosjanami. Tymczasem w marcu Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina i Marii Lwowej-Bełowej - pełnomocnika ds. praw dziecka przy prezydencie Rosji. MTK zarzucił im "bezprawną deportację i przesiedlenia ludności - w tym dzieci - z obszarów Ukrainy okupowanych przez Rosję". Moskwa komentowała wówczas, że ta decyzja nie ma żadnego znaczenia.