Historię 32-letniego Nikity Kubriczenko opisuje portal Sibir.Realii, związany z Radiem Swoboda. Matka 32-latka powiedziała dziennikarzom, że to rodzina ma pokryć koszty wyposażenia chorego syna. Sprawa dotyczy tak podstawowych elementów, jak chociażby w mundur. - Będziemy musieli zaciągnąć pożyczki lub sprzedać nerkę, żeby kupić kamizelkę kuloodporną i wszystko inne - mówi Natalia Kubriczenko. Matka poborowego: Nie było komisji lekarskiej Kubriczence doręczono wezwanie 25 września. Następnego dnia wysłano go pociągiem do ośrodka szkoleniowego w Nowosybirsku. Tam, według relacji matki, zmobilizowani byli zmuszeni na własny koszt kupować drogie mundury. Rodzina 32-latka - matka, żona, dwójka małych dzieci i teść z czwartym stadium raka - są zrozpaczeni. - W latach 2009-2010 mój syn służył w wojsku kolejowym, ale po odbyciu służby nie widział maszyn kolejowych, których maszynista posiadał legitymację wojskową. W ciągu ostatnich 12 lat zdiagnozowano u niego przepuklinę kręgową, astygmatyzm, ciężkie upośledzenie wzroku. Przed mobilizacją nie przeszedł komisji lekarskiej w stacji rekrutacyjnej, bo jej po prostu nie było - mówi matka 32-latka. Rosja mobilizuje przewlekle chorych. Niektórzy czekali na operację Mieszkańcy różnych regionów Rosji informują, że mobilizacją objęto tych, którzy nie spełniają warunków ze względów zdrowotnych lub rodzinnych. Przy rekrutacji nie uwzględniono wcześniej ogłoszonych przez MON kryteriów: wieku poborowych, umiejętności wojskowych i stanu zdrowia. Poborowi nie przeszli badań lekarskich, więc zmobilizowano rezerwistów z chorobami przewlekłymi, w tym po operacjach kardiochirurgicznych, jak i oczekujących na operacje. 21 września Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie mobilizacji w Rosji. Dekret pozwala wezwać na front każdego zdrowego rezerwistę. Pojawiają się jednak doniesienia z regionów, że nawet choroba nie staje się przeszkodą w mobilizacji. Władze ogłosiły zamiar zmobilizowania 300 tys. osób, ale według doniesień medialnych liczba ta może sięgnąć nawet 1,2 mln.