W niedzielę gubernator regionu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow napisał. że na teren fermy drobiu spadły ukraińskie rakiety. "Uszkodzony został jeden budynek i specjalisty sprzęt. To tutaj zginęła jedna osoba. Składam kondolencje rodzinie i przyjaciołom zmarłego"- napisał w Telegramie. Osiem osób rannych Rosyjski polityk poinformował też, że w wyniku ostrzału osiem osób zostało rannych. "Siedem przebywa obecnie w szpitalu, jedna z nich na oddziale intensywnej terapii. Zapewniona jest wszelka niezbędna opieka medyczna. Inna ofiara hospitalizacji odmówiła wysłani na leczenie ambulatoryjne" - dodał. Wcześniej Gładkow informował o ostrzale w mieście Biełgorod. "Cztery osoby zostały ranne, ich stan jest umiarkowany". Dodał, że mężczyzna ma rany pleców, a kobieta twarzy. "Cudem dwoje dzieci w tym domu nie odniosło obrażeń" - napisał. Żółty stopień zagrożenia w regionie biełgorodzkim Gładkow informował też, że "nad Biełgorodem i rejonem biełgorodzkim działał nasz system obrony powietrznej". Agencja Interfax przekazała, że w związku z ostrzałami w regionie biełgorodzkim "ustalono żółty (wysoki) poziom zagrożenia terrorystycznego. W wielu osiedlach granicznych wprowadzono tryb nadzwyczajny". Strona ukraińska nie potwierdza ataku Nie ma oficjalnego potwierdzenia, że za wybuchy w regionie biełgorodzkim odpowiedzialna jest strona ukraińska. Media przypominają, że miasto położone jest 40 kilometrów od granicy z Ukrainą i już wcześniej dochodziło tam do eksplozji. "Za wystrzelenie rakiet tradycyjnie obwinia się Siły Zbrojne Ukrainy. Ale sama Federacja Rosyjska wystrzeliwuje przestarzałe rakiety na Ukrainę, które coraz częściej lądują na terytorium Rosji" - podała agencja Unian. Dodano, że to z regionu biełgorodzkiego wystrzeliwane są pociski, które spadają na Charków. Przypomniano też, że w październiku w budynek mieszkalny w Biełgorodzie uderzyła rosyjska rakieta S-300.