Ilja Jaszyn, rosyjski opozycjonista i były radny Moskwy jest oskarżony o "rozpowszechnianie fałszywych informacji o rosyjskiej armii". Polityk naraził się Kremlowi nagraniami na YouTubie, na których mówił o tym, co wydarzyło się w podkijowskiej Buczy. W areszcie przebywa od prawie pięciu miesięcy. Opozycjonista przyznał, że do aresztowania zaczął przygotowywać się dzień po podpisaniu przez prezydenta Rosji Władimira Putina pakietu poprawek do Kodeksu karnego, który dziennikarze nazwali "ustawą o cenzurze wojskowej". - Nie zamierzałem milczeć, więc postanowiłem działać racjonalnie: wziąłem kartkę i sporządziłem listę rzeczy, które trzeba było zrobić, zanim po mnie przyjdą. Wydaj pełnomocnictwo u notariusza, zamknij pożyczkę, zbierz zespół prawników... Stopniowo stawiałem haczyk przed każdą z pozycji - opowiadał dla Meduzy. "Aresztowanie trudniejsze dla mamy niż dla mnie" - Bardzo się cieszę, że np. udało mi się uporządkować swoje sprawy zdrowotne. Patrzę, jak mój kolega z celi cierpi teraz po wizycie u dentysty więziennego i myślę: dobrze, że wcześniej wyleczyłem zęby. Ale co najważniejsze, mentalnie przygotowałem na aresztowanie krewnych i przyjaciół. (...) Chociaż rozumiem, że to aresztowanie jest dużo trudniejsze dla mojej mamy niż dla mnie - wyznał Jaszyn. Polityk zaznaczył, że nigdy nie zamierzał wyjeżdżać z Rosji, żeby uniknąć kary i działać poza granicami kraju. - Tutaj nie ma dobrych ani złych odpowiedzi. Każdy sam decyduje. Wiem na pewno, że nie mogłem zrobić inaczej. Mimo braku fizycznej swobody nie mam konfliktów wewnętrznych. Więzienie kiedyś się skończy, ale szacunek do samego siebie pozostanie - powiedział Jaszyn. Przyznał jednocześnie, że jedyne, czego żałuje to, że był na tyle naiwny, aby uwierzyć, iż cywilizowanymi metodami można w jakiś sposób fundamentalnie zmienić ustrój Putina. Za prawdę grozi mu 10 lat więzienia Opozycjonista zapewnił, że gdyby nie trafił do aresztu i został zmobilizowany do armii, to nie ugiąłby się. - W takim przypadku stanowczo odmówiłbym chwycenia za broń i pójścia na front, jeszcze raz nazwałbym to zbrodnią wojenną i wzywałbym do zaprzestania tego - powiedział. Jaszyn ma pełną świadomość, że i w tej sytuacji trafiłby za kraty. Dziennikarka, która prowadziła rozmowę zapytała o to, czy Jaszyn wierzy jeszcze w "normlaną przyszłość Rosji"? - Oczywiście, że wierzę. Gdybym stracił tę wiarę, już dawno straciłbym też motywację, wolę i siły. Czasami żartobliwie mówię: jestem optymistą, chociaż nie mam ku temu powodu - odpowiedział. Tymczasem za próbę przekazania rosyjskiemu społeczeństwu do jakich bestialstw doszło wiosną w Buczy Jaszyn prawdopodobnie trafi do więzienia. W moskiewskim sądzie rozpoczął się jego proces, grozi mu 10 lat za kratami.