Elwira Wichariewa poinformowała, że została otruta. Kobieta zdecydowała się wyjawić prawdę rosyjskiemu kanałowi informacyjnemu Sota. Do zdarzenia miało dojść w listopadzie ubiegłego roku. Wichariewa angażowała się w kampanię wyborczą Dmitrija Gudkowa, wygnanego wroga Kremla. O sprawie poinformował "The Mirror". Kreml otruł opozycjonistkę. "Przestała pokazywać swoją twarz przed kamerą" "32-latka miała we krwi śladowe ilości bardzo toksycznego dichromianu potasu" - poinformował dziennik. To trujący i rakotwórczy związek nieorganiczny. Do otrucia miało dojść krótko po tym jak Wichariewa skrytykowała rosyjską agresję w Ukrainie. Opozycjonistka przyznała, że w listopadzie zaobserwowała zmiany w swoim zachowaniu i wyglądzie, które trwały aż do lutego. Wskazała na silne bóle brzucha, skurcze mięśni i wypadanie włosów. "W wyniku zatrucia wygląd Elwiry uległ pogorszeniu i przestała pokazywać swoją twarz przed kamerą" - wskazał "The Mirror". Elwira Wichariewa: Nie schowam się "Przeżyłam i chcę, aby moje przetrwanie zasmuciło tych, którzy byli za to odpowiedzialni" - zakomunikowała Wichariewa cytowana przez portal. Dodała, że w związku ze swoimi antywojennymi wypowiedziami miała świadomość swojej pozycji "wroga numer jeden". Zatrucie pozostawiło trwałe efekty: drżące ręce, wypadające rzęsy i uszkodzone paznokcie. Wichariewa opublikowała wpis na Instagramie. "Nie miej nadziei, nie zrezygnuję ze swojego stanowiska, nie schowam się w kącie, czekając na współczucie i nie zamknę się" - zapewniła 32-latka.