Olga Demiczewa, członkini Prezydenckiej Rady Praw Człowieka i szefowa organizacji Doktor Lisa's Fair Aid powiedziała we wtorek agencji RIA Nowosti, że lekarze z dwóch klinik w Moskwie i Doniecku poprosili ją o ustalenie, dlaczego rannych żołnierzy wysyłano na front zamiast na rehabilitację i opiekę pooperacyjną. Walentyna Mielnikowa, sekretarz Związku Komitetów Matek Żołnierzy, twierdzi, że takich przypadków jest "niedopuszczalnie dużo". W Rosji, według niej, po rozpoczęciu wojny z Ukrainą system przyznawania kategorii przydatności do służby został faktycznie zniesiony. Zamiast tego rozwinęła się praktyka, gdy osoby z poważnymi obrażeniami są odsyłane z powrotem do strefy działań wojskowych, bez decyzji wojskowej komisji lekarskiej. Wojna w Ukrainie. Zmobilizowani jako mięso armatnie W rozmowie z redakcją Mielnikowa przytoczyła kilka przypadków sytuacji, kiedy żołnierze zostali odesłani na front po ciężkich urazach płuc lub z fragmentami ciał obcych w ciele, których nie usunięto. Związek Komitetów Matek Żołnierzy deklaruje istnienie dokumentu, którym kieruje się wojsko wysyłając rannych na front. Według Mielnikowej kolumna "oficer" jest używana w odniesieniu do osób powołanych do służby wojskowej w ramach mobilizacji. Ci mają powracać do walki w pierwszej kolejności. - Każdy jest w stanie tam służyć - powiedziała. Rosja: Władimir Putin obiecywał wsparcie finansowe Według obrońców praw człowieka niechęć wojska do wysyłania rannych na leczenie może świadczyć o tym, że władzom zależy na oszczędnościach. Zgodnie z prawem żołnierze, którzy odnieśli obrażenia wojskowe, mogą ubiegać się o kilka rodzajów płatności - jednorazową, miesięczną i ubezpieczeniową. Zgodnie z dekretem podpisanym w marcu przez prezydenta Władimira Putina, ci, którzy odnieśli obrażenia, okaleczenia, kontuzje i wstrząśnienia mózgu podczas "operacji specjalnej", otrzymają ryczałt w wysokości trzech milionów rubli. Ponadto Putin obiecał comiesięczną rekompensatę w przypadku niepełnosprawności.