Ramzan Kadyrow, przywódca Czeczenii, który wspiera Władimira Putina i jego agresję na Ukrainę, stwierdził, że następnym zaatakowanym państwem może być Polska. Na nagraniu zamieszczonym w sieci powiedział, że "interesuje go" nasz kraj. - Ukraina to już zamknięta kwestia. Polsko, co chcesz osiągnąć? Po Ukrainie, jeśli będzie zlecenie, w sześć sekund udowodnimy, do czego jesteśmy zdolni. Lepiej zabierzcie broń i najemników i oficjalnie przeproście naszego ambasadora (Czeczenia wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej - red.) - mówił. Ramzan Kadyrow: Politycy Zachodu oskarżają Putina o wszystkie grzechy Tym samym Kadyrow nawiązał do incydentu z 9 maja, gdy rosyjski ambasador Siergiej Andriejew został oblany przez ukraińską aktywistkę czerwoną substancją na warszawskim Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. - Tak tego nie zostawimy. Brzydką grę zaczęliście z naszym państwem. Państwa NATO i te wokół - nie tańczcie tak, jak zagrają Zachód i USA. Nie przyniesie wam to niczego dobrego - groził przywódca. Jak stwierdził, dowodem na jego tezy jest rzekomo "rozpadająca się gospodarka na całym świecie". - Fabryki przestają działać. O swoim losie powinien decydować naród, a nie jacyś schizofrenicy. Dlatego wszyscy politycy zachodnioeuropejscy starają się - ci chorujący - oskarżyć o wszystkie grzechy naszego prezydenta Putina - powiedział. Zapewnił też, że Czeczeni są za przywódcą Rosji, "obok niego, przed nim i dookoła". Kadyrowcy popełniają zbrodnie wojenne, ale i kompromitują się w internecie Ramazan Kadyrow stoi na czele grupy nazwanej od jego nazwiska - "kadyrowców" - odpowiadających za część zbrodni wojennych, popełnianych w Ukrainie od chwili agresji Rosji. Bojownicy zagrażają cywilom, ale jednocześnie nie raz skompromitowali się, zamieszczając w internecie nagrania z ich "walki". W rzeczywistości na filmach widać, jak strzelają w powietrze albo "atakują" sygnalizację świetlną czy drzwi do garażu. Jeden z nich zginął podczas prowadzenia propagandowej transmisji na Tik-Toku, bo nie zauważył nadlatującego pocisku. Sam Kadyrow próbował też udowadniać, że modli się na ukraińskiej stacji benzynowej. Internauci udowodnili jednak, iż czeczeński lider jest w Rosji, bo ta sieć stacji nie ma placówek w Ukrainie.