Od początku wojny w Ukrainie Ramzan Kadyrow oraz jego żołnierze wspierają działania wojenne Rosji. Przywódca Czeczenii za pośrednictwem mediów społecznościowych na bieżąco zamieszcza wezwania do obywateli, w których powiela kremlowską narrację o "operacji specjalnej" w Ukrainie, grozi Ukrainie i przekazuje nieprawdziwe informacje. We wtorek przywódca Czeczenii odniósł się do informacji, które mają pojawiać się w ukraińskich mediach o tym, że "setki czeczeńskich żołnierzy zginęło pod Lisiczańskiem". "Oświadczam, że to nieprawda. Żaden z naszych żołnierzy w tym miejscu nie zginął" - przekazał. Jak dodał, czeczeńscy żołnierze, którzy znajdują się w Lisiczańsku w obwodzie ługańskim obecnie okupowanym przez Rosjan, "mają się dobrze". "Przygotowujemy kolejne 'niespodzianki' dla satanistów (sił ukraińskich - red.). To nie są puste słowa. Ci, którzy śledzą moje wypowiedzi, doskonale wiedzą, że długo nie trzeba czekać na rezultaty po takich oświadczeniach" - powiadomił. Kadyrow: Szkoda tylko ukraińskiego narodu "Na tym tle szkoda tylko narodu ukraińskiego. Mieszkańcy stali się niewolnikami polityki NATO-wskiej i nie mogą w żaden sposób zmienić sytuacji w swoim kraju. Według naszych danych Siły Zbrojne Ukrainy, jako siła militarna, są całkowicie wyczerpane" - napisał. Zdaniem Kadyrowa Zachód, widząc braki w armii ukraińskiej, na wojnę kieruje najemników. "Walka z prostymi robotnikami, których Zełenski ściąga na pierwszą linię, było żenujące. Chcemy widzieć naprzeciw sobie profesjonalistów, a nie zakładników. Czekamy" - dodał.