Kadyrow stwierdził na spotkaniu z dowódcami "specjalnej operacji wojskowej" (tak w Rosji określa się wojnę w Ukrainie - red.), że w Czeczenii nie zostanie przeprowadzona mobilizacja - pisze Kavkaz.Realii. Przywódca argumentował, że jego republika "przekroczyła już plan o 245 proc.". Nie wyjaśnił jednak, o jakim planie mówi. Według niego w działaniach wojennych w Ukrainie wzięło udział 20 tys. Czeczenów. Kadyrow odniósł się też do antywojennego wiecu, który miał się odbyć 21 września w Groznym. Przekazał, że krewni 40 kobiet, które chciały go zorganizować, zostali wysłani już na wojnę do Ukrainy. Zagroził, że każdy, kto zdecyduje się uczestniczyć w tego rodzaju akcjach, trafi na front. CZYTAJ TAKŻE: Gangster w potrzasku. Imperialne marzenie Putina umiera na jego oczach [ANALIZA] Łukaszenka: U nas mobilizacji nie będzie Na temat mobilizacji wypowiedział się też inny przywódca sprzyjający Rosji. - Na Białorusi nie będzie mobilizacji - powiedział w piątek Alaksandr Łukaszenka. Podkreślił, że "to jest mobilizacja w Rosji", i zasugerował, że informacje o możliwych podobnych krokach na Białorusi są nieprawdziwe. Jednocześnie białoruski lider zaznaczył, że Białoruś "będzie na pewno reagować na możliwe zagrożenia, próby przeprowadzenia aktów terroru". W tym celu - jak powiedział - odbywają się regularne manewry wojskowe, w tym "z udziałem pospolitego ruszenia". Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej mówił w czwartek, Mińsk "ze zrozumieniem" przyjął decyzję o ogłoszeniu w Rosji mobilizacji. Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację" w Rosji w środę rano i rozpoczęła się ona jeszcze tego samego dnia. Rosyjskie media informują o masowej rozsyłce wezwań do wojska, przy czym dotyczą one - według relacji - nie tylko rezerwistów i osób z doświadczeniem służby w wojsku, lecz znacznie szerszych grup.