Rosyjska Młodzieżowa Armia została utworzona przez Ministerstwo Obrony Rosji w 2016 roku. Od tego czasu szybko się rozwija i liczy już 1,3 miliona członków - dzieci i młodzieży. Organizacja, która ma wiele wspólnych cech z niemiecką Hitlerjugend i z jej sowieckimi odpowiednikami, ma przekonywać młode pokolenia Rosjan, że "ich kraj jest otoczony śmiertelnymi wrogami, że tylko wojna może przynieść pokój i że nie ma większego osiągnięcia niż śmierć za ojczyznę - pisze Ian Garner dla amerykańskiego "Newsweeka". Ekspert zauważa, że nowoczesne technologie są aktywnie wykorzystywane do prania mózgów młodych Rosjan, co jest znacznie skuteczniejszym narzędziem niż niezdarna telewizyjna propaganda. Dziecięca armia. Jak Putin przekonuje młodych Rosjan? "Za pomocą zabawnych memów, gier online i filmów w stylu TikToka, armia zmienia ponurą rzeczywistość śmierci na polu bitwy w coś inspirującego" - pisze analityk. Jako przykład Garner przytacza jeden z filmów, który na TikToku opublikowano na oficjalnym profilu armii. Na nagraniu podczas parady wojskowej młody mężczyzna w mundurze wojskowym podchodzi do dziewczyny, również ubranej w mundur, klęka na jedno kolano i najwyraźniej oświadcza się jej. "W setkach podobnych filmów, które trafiły do mediów społecznościowych, przekaz Kremla jest powtarzany przez nastoletnich żołnierzy, celebrytów i influencerów opłacanych przez Moskwę: 'To miejsce, w którym spełniają się marzenia'" - pisze Garner. Analityk zauważa, że za całą wojskową propagandą kryje się jedno główne przesłanie: najlepsi Rosjanie to ci, którzy umierają za ojczyznę. "W internecie jest wiele filmów propagandowych, w których rysuje się bezpośrednią paralelę między młodymi żołnierzami, którzy zginęli w II wojnie światowej w hitlerowskich Niemczech, a tymi samymi młodymi ludźmi, którzy giną obecnie w wojnie z Ukrainą" - podkreśla Garner. Putin szykuje Rosjan na wiele lat konfliktu Propaganda - jak pisze ekspert - nie przedstawia śmierci żołnierzy w czasie wojny jako tragedii, ale wykorzystuje ją do "żałosnych świąt patriotycznych". Garner przytacza tu przykład Nikity Nedzelskiego, 20-letniego ochotnika z syberyjskiego miasta Nojabrsk, który zginął podczas próby zajęcia Ukrainy. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział przedstawiciele mediów, osoby publiczne, miejscowi weterani, młodzież szkolna oraz "bojownicy" Armii Młodzieży. Analityk zauważa, że takie podejście jest dla młodych Rosjan bardziej atrakcyjne niż propaganda w telewizji czy lekcje "patriotyzmu" w szkole - śmierć za ojczyznę daje im możliwość "wzniesienia się do panteonu wojskowych świętych Rosji". "Władimir Putin może umrzeć lub zostać obalony nawet jutro. Ale kiedy młodym Rosjanom mówi się, że wojna w ich kraju jest egzystencjalna, a ich polegli - święci, nie będzie łatwo oduczyć ich militaryzmu, który ogarnął ten kraj. Zachód musi być gotowy. Putin dzisiaj nie tylko buduje armię do wojny z Ukrainą. Jego machina wojskowa jest zaprojektowana na wiele lat konfliktu" - ostrzega Garner. *** Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja.