"Rosjanie chcieli odebrać komuś życie, ale ukraińskie pszczoły je uratowały. Saperzy Ochotniczego Formacji Towarzystwa Terytorialnego nr 1 miasta Bucza w lesie nieopodal wsi Babińce zneutralizowali pułapkę, jaką "odważni wojownicy drugiej armii świata" zostawili przed wstydliwą ucieczką z regionu" - napisano w komunikacie. Saperzy ukraińscy powiedzieli, że Rosjanie owinęli dwa granaty, przymocowali je do ula, spięli detonatory szpilką, a osłonę ula i granaty połączyli nylonową nicią, która miała spowodować wybuch podczas próby otwarcia ula. Jednak przez sześć miesięcy nikt nie zbliżył się do ula. W tym czasie pszczoły w takim stopniu zalały zapalniki kitem pszczelim, że szpilki nie wyskoczyły po otwarciu pokrywy. "Jak widać, nawet teraz są takie pułapki, więc jeśli zauważycie niebezpieczny przedmiot, żyłkę wędkarską, drut lub rzeczy, których wcześniej nie było w domu, natychmiast skontaktujcie się z linią alarmową, która działa przez całą dobę" - ostrzegli ukraińscy saperzy, którzy rozbroili granat. Do wpisu dołączono zdjęcia zneutralizowanej przez pszczoły rosyjskiej pułapki. Ukraina: Rosjanie zostawili po sobie miny Wycofujący się Rosjanie pozostawili po sobie mnóstwo zaminowanych obiektów. Z tego powodu ludność cywilna na Ukrainie cały czas jest narażona na niebezpieczeństwo. 7 października w okolicach miasta Izium w obwodzie charkowskim 47-letnia kobieta została ranna, gdy nadepnęła na minę. Ofiara zbierała grzyby w lesie. Władze kraju ostrzegły Ukraińców, że oczyszczenie terytoriów z rosyjskich min i niewybuchów zajmie kilka lat. W niedzielę na terenie rejonu buczańskiego przeprowadzono planowe rozminowanie. Z tego powodu mieszkańcy Kijowa i regionu usłyszeli odgłosy wybuchów.