Doniesienia o odebraniu sobie życia przez Gorobca pojawiły się w piątek 26 stycznia w mediach społecznościowych. Główne rosyjskie media przemilczały tę informację - czytamy na łamach serwisu. Współprodukował pociski. Rakieta uderzyła w dom jego babci Jak powiadomił Obozrevatel, inżynier pracował w zakładach zbrojeniowych Kupoł, wchodzących w skład dużego państwowego koncernu Ałmaz-Antiej. Gorobiec prawdopodobnie zajmował się tam konstrukcją pocisków do systemów rakietowych S-300. Śledź wojnę w Ukrainie, czytaj raport Ukraina - Rosja "Pracowałem jako inżynier w głównym biurze konstruktorskim koncernu Ałmaz-Antiej. (...) Kilka dni temu rakieta, do której opracowania przyłożyłem rękę, trafiła w Charków - w dom, w którym mieszkała moja babcia od strony mamy. Ona umarła. Nie byłem w stanie dłużej z tym żyć. To, co się teraz dzieje, jest potwornością i koszmarem. Odmawiam dalszego uczestnictwa w czymś takim, jednak nie przywróci to już życia babci. Proszę, wybaczcie mi, ale ja tak dłużej nie mogę" - napisał Gorobiec w liście pożegnalnym, którego zdjęcie opublikowały niezależne media rosyjskie i portale z Ukrainy. Nieprawdziwa wiadomość? Pojawiają się wątpliwości Jak podaje Biełsat, portal Vot-tak przeanalizował zostawioną przez Gorobieca wiadomość. Ich zdaniem, budzi ona pewne wątpliwości. Podano, że pierwsza informacja o zdarzeniu pojawiła się na jednym z kanałów w mediach społecznościowych już 26 stycznia. Co więcej, wątpliwy jest wygląd samej pozostawionej notatki. W liście ma występować wiele błędów, a sama nazwa przedsiębiorstwa, w którym pracował mężczyzna, jest "zniekształcona". "Po zbadaniu otwartych źródeł i wyciekłych baz danych Vot-tak udało się znaleźć tylko jednego obywatela Federacji Rosyjskiej o imieniu, imieniu ojca i nazwisku, jak rzekoma ofiara. Ma on 22 lata, mieszka w miejscowości Krasnoobsk niedaleko Nowosybirska i jest entuzjastą hokeja. Ostatni raz był aktywny online 29 stycznia, dzień po dacie rzekomej śmierci" - podkreśla Biełsat. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę, rozpoczętą w lutym 2022 roku, liczący ponad 1,4 mln mieszkańców Charków był drugim co do wielkości miastem w kraju. Od blisko dwóch lat obiekty w Charkowie są regularnie ostrzeliwane przez wojska agresora. 23 stycznia doszło do jednego z najtragiczniejszych ataków. W mieście zginęło wówczas 10 cywilów, w tym ośmioletnia dziewczynka. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!