Cały zachodni świat wyraża wsparcie dla Ukrainy, która od 17 dni jest oblegana przez rosyjskie siły. W sobotę przez ulice Warszawy przeszedł marsz pod hasłem "Matki wołają: przestańcie strzelać do dzieci". Protest przeciwko agresji na Ukrainę, który z warszawskiego placu Trzech Krzyży przejdzie pod ambasadę Federacji Rosyjskiej, organizują kluby "Gazety Polskiej". Demonstranci mają biało-czerwone i ukraińskie flagi, transparenty "Russians, stop killing kids" i "Achtung Russia". W wydarzeniu bierze udział Elżbieta Witek. - Będę nie jako marszałek Sejmu, tylko jako matka, babcia, kobieta, Polka - mówiła w piątek w TVP Info Witek. - Dzieci ukraińskie płaczą z bólu, ze strachu, z przerażenia. One już to zapamiętają. I te matki, ciężarne kobiety, które rodzą za chwilę, matki z malutkimi dziećmi, które uciekają, przytulając te dzieci do siebie, bo jeśli zginąć, to razem z dzieckiem, one są zdeterminowane - dodała. Witek: Wyobraźmy sobie, że nie ma wody, jedzenia, które trzeba dać dziecku. Co wtedy musi czuć matka? Elżbieta Witek zauważyła, że w tej chwili w Ukrainie giną dzieci. - Ale wyobraźmy sobie, jako matki, sytuację, kiedy nie ma wody, kiedy nie ma jedzenia, a trzeba dziecku to jedzenie i wodę dać. Co wtedy musi czuć matka? Dlatego jutro, w tym marszu, powinno uczestniczyć jak najwięcej kobiet, żeby zaprotestować, żeby pokazać, żeby wystąpić w obronie praw kobiet - do wolności, do życia, do zdrowia, do prawa do urodzenia dziecka, do prawa do poczucia bezpieczeństwa. Z tym rodzi się każdy człowiek, taka potrzeba bezpieczeństwa jest pierwszą, z którą rodzi się każdy człowiek - mówiła Witek. Oprócz marszałek Sejmu w wydarzeniu biorą udział m.in. ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca, minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg, szef KPRM Michał Dworczyk oraz posłowie PiS Joanna Lichocka i Jan Mosiński.